Skocz do zawartości

Jestem dłużnikiem. Najpierw muszę sięgnąć dna, aby się z niego wydostać.


tosags

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, mam na imię Tomek. Jestem dłużnikiem…

 

(teraz Wy) Cześć Tomek…

 

Tak, dziś jestem świadomym dłużnikiem. Co oznacza „świadomym”?

 

Po prostu zdaję sobie sprawę z błędów jakie popełniłem na przestrzeni ostatnich 2-3 lat… Błędów oczywiście dotyczących finansów.

 

Ale dlaczego o tym zdecydowałem się napisać?

 

Chyba dla Was, użytkowników tego portalu… Pewnie trafiliście tutaj tak jak ja – z potrzeby, szukając ostatnich desek ratunku w internecie. Otóż w wielkim skrócie powiem Wam, że marne są szanse aby ktoś Wam pomógł…

Jeśli ktokolwiek może to zrobić to jesteśmy to my sami (świadomi dłużnicy)…

Nie wiem, nie chcę wzbudzać tutaj teraz wojny z osobami/firmami, które próbują tutaj działać ale być może ja nie trafiłem na kogoś naprawdę skutecznego. Opiszę później moją historię…

Wracając do przedostatniego zdania chcę Wam powiedzieć, że nie ma na 100% czegoś takiego jak instytucja charytatywna, ba… ja wcale takich nie szukałem ponieważ zdaję sobie sprawę, iż za naprawienie moich błędów będę musiał słono zapłacić i chciałem to robić ale… zawsze wychodziło coś… albo „nieczyste intencje” drugiej strony lub (wcześniej) może taka moja niekonsekwentność w działaniach wynikająca z (błędnej) świadomości, iż „jakoś to będzie, doślę coś/zrobię jutro…” – dziś wiem, nic bardziej mylnego ;(

 

Więc jeżeli chodzi o mnie to (zupełnie otwarcie i szczerze) zdecydowałem się na budowę domu dla mojej rodzinki…

Pewnie byłoby wszystko ok., gdybym w odpowiednim czasie poznał osoby, które uświadomiłyby ile to naprawdę kosztuje. Być może wtedy zdecydowalibyśmy się na zakup po prostu większego mieszkania a nie „obecne bagno”. Otóż pierwsze kosztorysy budowy (w 2006 roku) opiewały na kwotę 250 tys zł. Stwierdziliśmy, że ok., oboje pracujemy, mamy własnościowe mieszkanie – stać nas…

Hmmm… Kupiliśmy działkę, uzyskaliśmy kredyt w banku X na kwotę 220 tys zł i stwierdziliśmy, że damy radę. Pewnie jak się domyślacie kasa szybko się skończyła, kalkulacje były do bani a aby się wprowadzić (czyli wykończyć wnętrza) już musieliśmy sprzedać swoje mieszkanie. Trafiliśmy na kilka miesięcy do teściów aby „przeczekać” prace wykończeniowe. I powiem szczerze do tego momentu było wszystko w miarę ok.

 

Ale mi było mało.

 

Przecież trzeba dokończyć wolnostojący garaż z pomieszczeniami gospodarczymi, przecież potrzebne jest ogrodzenie, przecież potrzebna jest kostka brukowa, przecież musi być ogród, trawa, rośliny…

Żona mówiła mi:„powoli”… A ja robiłem swoje…

Wtedy jeszcze pracowałem „u kogoś” i nie posiadałem przyjemnych dochodów więc bank nam odmówił zwiększenia kredytu. Więc na to pożyczyłem tu, na to, tam, to zrobiłem z karty kredytowej itd. Więc co się zaczęło dziać potem sami się domyślacie…

Presja spłat, telefony, przykre spotkania, pisma…

Oczywiście byłem w tym sam. Nie chciałem się przyznać przed żoną, że przesadziłem.

 

Jaki był tego efekt?

 

Przez to, że w banku X nie zawsze regularnie płaciłem ratę, za to, że nie byłem w stanie spłacić karty wylądowałem w BIKu. To, że nie mogłem na czas spłacać innych (prywatnych) zobowiązań traciłem zaufanie wśród dalszych znajomych i oczywiście koszty wciąż rosły…

 

Wtedy po raz pierwszy usiadłem do internetu i zacząłem szukać pomocy. Tak znalazłem…

 

Znalazła się firma „Maro….”, która zaproponowała uproszczenie wszystkich procedur i pożyczkę w SKOKu. Poszedłem na to. Sam już nie wiem jak udało mi się żonę namówić aby pojechała ze mną podpisać umowę…

Tylko że dopiero na miejscu dowiedziałem się o dodatkowych kosztach i zostałem postawiony pod ścianą…

Tak, oczywiście mogliśmy wrócić do domu ale ja przyznaję się byłem już za bardzo osaczony przez wierzycieli i miałem dość ciągłych telefonów.

Podpisałem umowę.

Pieniążki tego samego dnia trafiły do banku X, spłaciły kartę, dostałem margines na spłatę innych tematów i powiedzmy że na dokończenie inwestycji.

Znów czułem się bogiem ;)

Ale jak to bywa świat nie jest różowy i skoro ma się pierwotny kredyt na 20 lat a bierze się pożyczkę na 8, jeszcze zwiększając kwotę, oprocentowanie to rata musi być wyższa! I tak koszt kredytu na dom z 1,8 tys/mc zrobił mi się 4,7 tys/mc. Pomimo tego, iż zmieniłem pracę na bardziej korzystną finansowo wytrzymałem tylko rok…

Potem znów pojawiły się problemy z spłatą rat do SKOKu…

Przyznaję się, że w tym okresie prowadziłem również bardzo konsumpcyjny tryb życia (motor, quad, terenówka, ciągłe wyprawy, modyfikacje itp.). Z tego względu, iż to ja zawsze dbałem o finanse domu i płaciłem rachunki za media żona/rodzina twierdziły „ciężko pracuje to pewnie stać go na to”…

Jednak pod koniec 2011 roku usiadłem znów do internetu i znalazłem firmę doradczą, która miała mi pomóc w „powrocie do komercyjnego banku”. Ale oczywiście najpierw chcieliśmy wyczyścić mój BIK do którego również dopisał się SKOK. Efekt był mizerny, przygotowane pisma praktycznie mnie pogrążyły a banki odmówiły. Później, w 2012 roku próbowałem jeszcze współpracować z trzema konsultantami ale za każdym razem kończyło się słowami „nie da się” lub po prostu kontakt się urywał. Prawdziwy problem dopiero się pojawił gdy SKOK na skutek braku kontaktu z nami oddał sprawę do radcy, ten do sądu i otrzymaliśmy sądowy nakaz zapłaty całości kwoty.

 

Jak myślicie, co czuła żona gdy o całej sytuacji dowiedziała się w pracy poprzez pismo komornika, który miał zajmować jej 50% wynagrodzenia?

 

Ojjj… były to trudne dni, dla nas, dla całej rodziny…

Ja po prostu nie wiedziałem co mam im odpowiadać na szereg pytań z których prawie każde zaczynało się od słowa „dlaczego”?

„Dlaczego nie mówiłeś, przecież coś byśmy wymyślili?”

„Dlaczego jeździliśmy na wakacje, narty skoro była taka sytuacja?”

„Dlaczego tak poukładałeś priorytety?”…

Smutne, prawda?

Część z Was powie – gość jest/był mocno nieodpowiedzialny. I pewnie tak jest ale niestety pracowałem ciężko i musiałem mieć jakieś odskocznie aby ogarnąć wszystko co w mojej głowie się kłębiło. Jakiś mały procent facetów, którzy mają swoje hobby mnie zrozumieją… ale wiem, że to będzie kilka osób.

Tak, doprowadziłem do tragedii rodzinnej gdzie wylało się dużo łez ale stwierdziłem że to wszystko naprawię i za rok, dwa wrócimy do normalnego życia. Niestety takie stwierdzenie nie wystarczyło…

Dość szybko pojawił się młody, żądny kasy komornik, opieczętował mi dwa auta, podszedł mnie w kwestii „ugody” (miałem mu wpłacić ok. 30 tys zł aby uzyskać czas na rozmowy z SKOKiem) ale to okazały się tylko mrzonki.

Wpłaciłem mu 30 tys zł a on nadal działał blokując moje konta i wierzytelności moich klientów, bo w międzyczasie założyłem działalność gospodarczą. Więc oprócz radcy prawnego, który chciał dobrze bo przygotował mi kilka pism/skarg na komornika do różnych instytucji znów usiadłem do internetu i znalazłem „negocjatora”, który „pomaga” w takich trudnych rozmowach z bankami.

 

Jaki był tego efekt?

 

Domyślcie się… Jeżeli ja jestem dłużnikiem to nie mam prawa być stroną żądającą…

2 miesiące minęły na wymianach pism, które nic nie dały, wręcz przeciwnie bo koszty wciąż rosły. Dopiero pomogło proste pismo do zarządu, że chcemy się spotkać. Pojechaliśmy tam z żoną i rodzicami i podczas dwóch spotkań wypracowaliśmy ugodę. Spłaciliśmy odsetki, koszty sądowe i zmniejszyliśmy troszkę kapitał. Ale problem wciąż pozostał…

Wciąż duża rata i komornik, który jest wstrzymany/zawieszony ale ewidentnie ma ochotę zlicytować mój dom. Dowiedziałem się o tym od rzeczoznawcy, który otrzymał polecenie natychmiastowej wyceny a mnie znał i do mnie zadzwonił. Później, po ugodzie z SKOKiem również robił mi pod górkę... bo miał prawo i "naciśniętą piętę". Więc ostatnie miesiące spędziłem na grubych przemyśleniach mojego postępowania, moich czynów.

 

Teraz jestem innym człowiekiem…

 

Zrezygnowałem z przyjemności motoryzacyjnych, potrafię robić „ekonomiczne” zakupy, potrafię liczyć zarobione pieniądze aby ich nie pożyczać…

Potrafię płacić najpierw raty, media, niezbędne inne opłaty a potem myśleć o życiu…

Zgodnie z zdaniem mojej żony, że „najpierw muszę sięgnąć dna aby się z niego wydostać”… potwierdzam.

 

Jest to bardzo przykre, jeżeli człowiek przyzwyczaił się do pewnego stylu życia (i tu mówię o całej rodzinie – np. dodatkowe zajęcia rozwijające dzieci) a w pewnym momencie okazuje się, że Ciebie na to nie stać.

Że nie masz kasy na zapłatę za podstawową fakturę, pieluchy dla dziecka czy benzynę do auta… Żałosne jest to jak zaciska Ci się pętla finansowa bo miałbyś możliwość zrobienia czegoś, jakiegoś projektu a nie masz na wkład, na koszty…

Żałosne jest to że tracisz swoją wartość w oczach kolegów, współpracowników, przyjaciół…

I co z tego, że posiadłość jest warta 2 razy więcej niż zobowiązanie…

Straciłem bardzo dużo w oczach wielu osób nie mogąc kiedyś wywiązywać się z prostych zobowiązań…

 

Ale tak. Mam to za sobą. I nie ukrywam, nie poszło łatwo.

 

Po drodze był alkohol, leki antydepresyjne ale…

chyba siłą mojej rodziny i córek stoję dzisiaj na nogach.

Jestem trzeźwy i świadomy swoich czynów. Pomimo tego, że zobowiązania bankowe mam pospłacane to banki nie dają „drugiej szansy”. W SKOKach teraz mają być nowe oferty (wydłużone kredyty, nie pożyczki) ale im też nie spieszy się do przedstawienia nam oferty ponieważ codziennie mają ze mnie profity. Zostały mi niestety do spłaty „prywatne” zobowiązania aby wrócić do normalnego życia…

 

I tutaj tez wiem, że bez pomocy osoby trzeciej nie damy rady bo perspektywa spłat z naszych wypłat jest przerażająca (chodzi o czas i dalsze koszty).

Wiem, że ktoś musi na tym zarobić i jestem za ale ciężko znaleźć osobę/firmę, która pomoże realnie. I co z tego, że mogę podpisać umowę, podpisać weksel jak ciągle trafiają się oszuści, którzy chcą pierwszych wpłat…

 

Niestety takiego tez zaliczyłem a policja umorzyła śledztwo ;(

 

I teraz przesłanie do Was!

 

Myślcie, analizujcie, wiedzcie, że nie odbieranie korespondencji, nieodpowiadanie na nią, nieodbieranie telefonów nie jest rozwiązaniem.

Liczcie raczej na siebie. Patrzcie i mierzcie siły na zamiary bo jak przesadzicie to wcześniej czy później zaboli Was lub Wasze rodziny!

Odnośnik do komentarza

Pouczająca historia. Po wypowiedzi czuć że jest Pan inteligentnym człowiekiem i dzisiaj wie już Pan na czym zabawa z kredytami niestety polega. Proszę się nie załamywać, za jakiś czas z pewnością będzie to tylko wspomnienie.

Odnośnik do komentarza

Oj długa historia, prawdziwa, dobry kopniak w dupę dla Ciebie na dalsze działanie. Dobrze, że się nie poddajesz! Moja historia ma wspólny mianownik i podobne wnioski. Liczyć trzeba na siebie. TOSAGS, najfajniejsze jest to, ze część naszych historii dobrze się kończy, lub jest blisko tego cholernego końca!

Ja już niebawem (może kilka miesięcy), mam nadzieję, będę mógł się podzielić happy endem. Na razie mogę powiedzieć, że dzięki swojej operatywności, wyjściu z załamania i działaniu, liczeniu, i znów działaniu, jestem naprawdę blisko. Komornik niedługo zakończy swą "powinność", a to już zielone światło na "normalne" życie, dalsze rozsądne planowanie i podejmowanie kroków oddłużeniewych.

 

Nie poddawajcie się ludziska!

Odnośnik do komentarza

Na kiepskie pocieszenie Ci powiem, że gdyby wtedy ktoś powiedział Ci: Nie da się wybudować domu za 250 tys. żachnąłbyś się, ofuknął i wiedział lepiej. Tak jest zawsze i wszędzie :) Więc nie dokładaj sobie do zmartwień ciągłego obwiniania się. Wybudowałam 3 domy (sprzedawałam i budowałam następny, bo w każdym mi coś nie pasowało:), miałam szczęście, bo od początku trafiłam na wykonawcę, który powiedział: teoretycznie 300, ale pani doliczy jeszcze 150 na wszelki wypadek (trafił jak złoto, ale to był 2004 rok, teraz ciężko taki dom wybudować za 450 tys.).

I nawet teraz po wszystkich moich doświadczeń, moi bliscy znajomi wolą wierzyć jakimś wykonawcom, którzy im powiedzą: 300 tys. za dom 140 m? Z palcem w nosie, jeszcze panu na brykę dla syna wystarczy. Bo ludzie lubią myśleć życzeniowo. I tym sposobem mają dom w stanie surowym, na który już wydali te 300 tys. kredytu i kłopoty ze sprzedażą go, bo domy stoją.

Odnośnik do komentarza

Właśnie tak funkcjonuje dzisiejszy biznes bankowo-budowlany. Sam się o tym przekonałem, mam bardzo podobną sytuację do tosags... też przekalkulowanie, też najpierw banki, potem skoki...

Na pocieszenie... skoki od stycznia mają możliwość udzielania nie pożyczek a kredytów hipotecznych na max 15 lat. Być może tosags i to będzie dla Ciebie elementem odbicia się od dna...

Ale swoją drogą człowieka dobija psychika, masa problemów, zdrowie itp... przydałaby się szybka pomoc finansowa aby nie powiekszac kosztów a potem prostowanie spraw w skokach, biku, bankach... Z tą pomocą zewnętrzną tez miałem podobnie... Mizerny był efekt... Wszyscy tylko obiecywali, zaczynali... formularze, skany dokumentów itp... a potem cisza...

Także trzymaj się!!!

Odnośnik do komentarza

Dzisiaj otrzymałem "nową ofertę" SKOKu ws. spłaty mojego zadłużenia...

Saldo 420 000 pln, rata miesięczna 5100 pln, okres 15 lat...

 

Nic tylko siąść i płakać... bo komercyjne banki pokazują (przynajmniej w kalkulatorach) ratę dosłownie o połowę niższą ;(((

Odnośnik do komentarza
Dzisiaj otrzymałem "nową ofertę" SKOKu ws. spłaty mojego zadłużenia...

Saldo 420 000 pln, rata miesięczna 5100 pln, okres 15 lat...

 

Nic tylko siąść i płakać... bo komercyjne banki pokazują (przynajmniej w kalkulatorach) ratę dosłownie o połowę niższą ;(((

A ja Panie Tomaszu proponowałem dawno temu kilka rozwiązań.

 

1. Pożyczka inwestora. Wyczyszczenie BIK i kredyt bankowy.

 

2. Sprzedaż nieruchomości na wolnym rynku.

 

Niech Pan się jeszcze zastanowi bo znając życie za pół roku będzie Pan w tej samej sytuacji albo i gorszej (nie chcę krakać). Wszystkiego dobrego.

Odnośnik do komentarza

Cóż,mój rok się skończył smutno,nowy zaczął się smutno,nawet nie stać mnie na 1000 zł,żeby zapłacić doradcy,który mógłby pomóc.Jutro jadę płacić raty,brakuję mi akurat 1000 zł.Banki powinny weryfikować,dlaczego ktoś się zadłużył.Wypadek nie jest dla nich żadną racją.Nie ma już innej przyszłości tylko bezsenne noce,łzy żony.Żadnej radości.Marazm.Znikąd pomocy.

Odnośnik do komentarza

Witajcie,

Panie Sylwestrze... tak, być może czasami trzeba się wypłakać ;))) Oczywiście, że najlepiej najpierw żonie, rodzinie ;)))

Z tymi dochodami to właśnie cały system jest tak skonstruowany, że jak ktoś ciuła, nie ma potężnego zaplecza finansowego to niech nie bieże się za biznes... Ja mam na dzień dzisiejszy u klientów ponad 60 tys zł należności, każdy oczywiście chciał "zrób mi już, przyjedź, napraw..." a z płatnościami jest tak, że jutro muszę wpłacić kolejną ratę do SKOKu i zamiast pracować to wydzwaniamm po księgowościach klientów ;(((((((( brrrr

 

Panie Puchatek, bezsenne noce to nie rozwiązanie... weź się psyhicznie za siebie, nie pomagaj sobie alkoholem, lekami bo to Cię zgubi... i śpij w nocy, w dzień pracuj, myśl i działaj...

Odnośnik do komentarza

Witam! Moja historia podobna do setek opisywanych na tym forum. Zadłużona w kilku bankach na łączną kwotę ok. 200.000 zł. W tym dwie umowy wypowiedziane. jedna na ok. 70.000, druga poniżej 20.000. Są to umowy ze skoku i trafiły do firmy windykacyjnej. Największy kredyt w PKO BP (zostało ok. 100.000 rata 800 zł. na miesiąc) spłacam choć z opóźnieniami (jednak nie większymi niż dwa miesiące - jest on zabezpieczony hipoteką). Pracuję z umową na czas nieokreślony, zarobki ok. 2.700 netto. Niestety mam wpis w Bik i pewnie w Big również. Nie bardzo wiem jak poradzić sobie z tą sytuacją. Choć zdaję sobie sprawę, że za głupotę trzeba płacić. Wiele firm oferuje pomoc w tzw. oddłużaniu ale której zaufać?

Odnośnik do komentarza
Pomoc w oddłużaniu? Co to znaczy? Chodzi o pożyczkę skonsolidowaną czy to zupełnie coś innego?

 

Na pewno pomocą nie jest kolejna pożyczka... zawsze powtarzam, kluczowa jest edukacja. Niestety ludzie bardzo często przez swoją niewiedzę i naiwność wpadają w spiralę zadłużenia. Nie wiedzą, że biorąc pożyczki wysokooprocentowane kupują tak naprawdę produkt na który ich zwyczajnie nie stać... A to przecież tylko matematyka, której tak każdy się boi i nie chce na maturze :0

Odnośnik do komentarza

1. Wiek kredytobiorców: dwaj kredytobiorcy oboje po 24 lata

 

2. Kwota miesięcznych rat kredytów: łącznie to 2800

 

3. Szacunkowa kwota zobowiązań podlegających spłacie: łącznie to 120 tysięcy złotych

 

4. nie posiadamy nieruchomości na własność

 

5. dochody netto po 1700 zł na rękę ten sam zakład umowy zawarte od 04-04-2011 do 31-03-2016 z tym że posiadamy promesy zatrudnienia

6. Informacja o przeterminowaniach- brak opóźnień

 

Witam. Nazywam się basia razem z narzeczonym wplątaliśmy się w kredyty oferty na klik w bzwbk i teraz jest problem ze spłatą. Potrzebujemy konsolidacji naszych zobowiązań nasze raty wynoszą 2800 raty 5 kredytów 4 karty kredytowe i jeden limit w koncie. W tej chwili mamy do spłaty jeszcze 120 tysięcy złotych. Nasze wynagrodzenie jest łącznie na poziomie 3400 zł także nie jesteśmy w stanie spłacać tak wysokiej raty jak w tej chwili. Proszę o pomoc

Odnośnik do komentarza
Jeśli masz problem z „dopięciem” domowego budżetu, a Twoje wydatki co miesiąc przekraczają wpływy, zastanów się, jak możesz przeorganizować domowe finanse. Bardzo często „życie na minusie” jest skutkiem nieefektywnego planowania wydatków, zbędnych zakupów, nierozważnego użytkowania wody, światła czy ogrzewania. Zastanów się, co możesz zmienić i na czym zaoszczędzić, aby wyjść „na prostą”.

 

Wiecej ciekawych porad i tematów na stronie: pomocdluznikom.blog.pl/

 

Pozdrawiam

 

Nieefektywne zarządzanie domowym budżetem jest problemem większości społeczeństwa. Niestety ludzie przez swoją głupotę wydają pieniądze na niepotrzebne rzeczy a później zastanawiają się, czemu muszą żyć w biedzie... No i na koniec biorą pożyczki i wchodzą w pętlę finansową.

Odnośnik do komentarza

A ja Chciałabym sie podzielic opinia na temat placówki Pomocnej Pożyczki w Siedlcach. Otóż ODRADZAM kazdemu- a nawet prosze was wszystkich- omijajcie z daleka. Może ta firma działa na swoich jakichs zasadach, ale zwykły laik szukajacy pomocy w tym miejscu tylko da sie oszukać. Babka (podobno kierowniczka) milutka i takie bajki opowiada aby tylko kredyt wziąśc, a jak przyjdzie co do czego to wszystkiego sie wypiera, celowo wprowadzając w błąd tylko po to aby wyłudzić prowizje- która jest podobno za udzielenie kredytu- a tak na prawdę jest to standardowa opłata za przygotowanie oferty. Ponadto Dla tej firmy istieją dwa rozumienia pojecia 14 dni- jeżeli chodzi o czas który klient ma na odstapienie od wstepnej umowy i ewentualny zwrot płatnej z góry prowizji to liczone sa wszystkie dni- natomiast jezeli chodzi o sprway z których ma sie wywiazywac placówka to już sa to dni robocze! Ja osobiście za późno sie zorientowałam, że szansa na kredyt w takim miejscu jest wrecz niemożliwa poniewaz ządaja takich zabezpieczeń, że nawet najbardziej wymagajacy bank nigdy by o takie nie poprosił. Kiedy dzień po terminie poszłam do tej Pani próbując wyjasnic sprawe zostałam zwyzywana od ciemniakow, że to moja wina ze się nie znam na paragrafach, ona nie widzi problemu i tylko przepadnie mi prowizja. Darła sie na mnie, rzucała dokumentami a jak zapytałam o telefon do przełożonego to mnie wysmiała. Mogłabym tak jeszcze długo wymieniać. Na całe szczescie rozmowe nagrałam i mam dowód na to jak tam się traktuje ludzi. W najblizszym czasie skontaktuje sie z prawnikiem i bede chciała dalej wyjasniac ta sprawe. Dla wyjaśnienia- chciałam skorzystać z usług tej firmy poniewaz nie moge udokumentowac wiekszości swojego dochodu a mam juz jeden kredyt i dla banku niestety nie jestem wiarygodna pomimo czystego BIKU. Pozdrawiam i odsyłam wszedzie indziej- aby nie do Pomocnej Pozyczki

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie , wszyscy Państwo prawdę piszecie . Być dłużnikiem to koszmar i każdy to potwierdzi , tu tylko trzeba zrozumieć , iż nie można pobierać więcej pożyczek choć by była kusząca oferta . Trzeba oszczędzać ile się da, dodatkowo pracować gdzie można i negocjować do skutku z wierzycielami o umorzenie odsetek karnych rozłożenie kredytu na mniejsze raty i dłuższy okres spłaty . Trudno znaleźć osobę co uczciwie pomoże w negocjacjach , a są tacy .Czasem znajduje się ich po wielu trefnych wpadkach czasem szybciej i trudno kolejny raz komuś zaufać , iż tym razem będzie koniec problemów .

Pracuję w oddłużeniach , mam swoich klientów , którzy są moimi znajomymi , koleżeństwem i przyjaciółmi , trzeba razem z klientem przeżywać jego problem , cieszyć się z sukcesów , wspierać w trudnościach i skutecznie działać w negocjacjach .

Pozdrawiam i życzę powodzenia i wytrwałości w stopniowym wyjściu na prostą z zadłużenia wszystkim dłużnikom

Odnośnik do komentarza

Witam

Na szczęście masz mądrą żonę.Ja mam tylko dwadzieścia tysięcy kredytu,ale brak pracy.Mój brat ma bardzo dużo pieniędzy,ale pomóc nie chce.W takich przypadkach dobrze mieć pracę i kogoś bliskiego.Ja mam córkę,ale ona jest mała.Tylko dzięki niej się jesz trzymam.Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Cześć. Na imię mi Ewa... i jestem dłużnikiem. Po wielu przejsciach i przemyśleniach nie chciałam sie do tego przyznać... ale nadszedł czas że i ja sie do tego przyznaje... Przeglądam to forum od jakiegoś czasu, czytam historie wielu ludzi i podziwiam ich bardzo mocno... do niedawna miałam wrażenie że nad wszystkim jakoś panuje... ale właśnie JAKOŚ... teraz do mnie doleciało z uderzeniem pioruna, że ja tylko maskowałam swoją sytuacje.... straciłam wszystkich znajomych jak sie "wydało" w jakiej strasznej sytucji jestem i że jestem finansowym wrakiem.... w sumie rodzina tez tylko sporadycznie sie do mnie odzywa... jak sie do nich wybieram to mam wrażenie że patrzą na mnie z góry... ale trudno jakoś to musze przeżyc... najgorsze jest to że mieszkam na takim zadupiu że nawet nie mam mowy o jakimś zajęciu zarobkowym. kiedyś jeszcze jak mogłam sobie pozwolić kupiłam sobie koraliki, dość długo leżały w szafie na dnie... ostatnio je wygrzebałam i zrobiłam biżuterię wierząc ze jak ją sprzedam to chociaż bede mogła zapewnić podstawowe potrzeby moich dzieci.. ale jak zwykle nic sie nie ułożyło tak jakbym tego chciala... koraliki pozwalaja mi na chwilowe zapomnienie... ale to tylko chwilowe... ostatnio coraz wieksze załamanie mnie ogarnia... czesto placze, chociaz staram sie ukrywac moje łzy... nie chce żeby moje dzieci widzialy że ich mama płacze... moj mąż podjął prace ale tak jak ja ma zobowiązania finansowe... najgorsze jest to że przez ta sytuacje bardzo sie od siebie oddaliliśmy... zaczynamy jakikolwiek nawet błachy temat a i tak kończy sie to klutnią... ale wcale mu sie nie dziwie ze ma do mnie pretensje... ja nie moge wrocic do pracy bo nie mam co zrobić z dziecmi... moja mama nie chce mi pomóc, bo już ją prosiłam zeby zajeła sie moim synkiem który ma 2 lata a ja pojde do pracy, ale spotkała mnie tylko odmowa... oczywiście nie obyło sie od komentarzy, ze mam to na własne życzenie i zezgnije zadlugi w kryminale... piękne wsparcie mamusi ;( wiec wiem ze zdana jestem na samą siebie... wiem że myśl ze robiąc biżuterie dorobie i bede mogła to pogodzić z wychowywaniem dzieci. Córka od wrzesnia do przedszkola wiec szykują mi sie kolejne wydatki a teraz nie stac mnie nawet na jedzenie :( nawetdzisiaj probowalam od kogos pożyczyc zeby móc dzieciom zapewnic jedzenie... i skonczylo sie jak zwykle, "ty nie jestes wyplacalna wiec sory ale nie" to było dla mnie jak uderzenie w twarz, ale postanowiłam ze zachowam resztki godności bo tylko to mi zostało. dlatego postanowiłam napisać na forum, bo wiem ze tu mnie nikt nie oceni jako nieudacznika, ktory tylko niepotrzebnie zużywa tlen, ktory przyda sie dla innych, bardziej zaradnych...

i znów sie popłakałam, ale jak ktoś mi powiedział- łzy oczyszczają oczy :)

 

zastanawiam sie jak dalej żyć... a raczej istnieć bo tego nie można nazwać zyciem...

Odnośnik do komentarza

niuniamala1:

Popłakała Pani, wyżaliła się, rozczuliła czytających, ale teraz czas na konkrety, bo wylewając żale można co najwyżej zrobić karierę na kanapie u Ewy Drzyzgi.

 

1. Ile jest tego zadłużenia w podziale na kwotę, produkty, banki i ew. raty (np. kredyt gotówkowy - mBank - zostało do spłaty 32,800 zł, rata: 1000 zł) ew. długi prywatne

2. Jakie dochody/opóźnienia

3. Jaki pomysł na życie/zainteresowania (zawsze z błahego robienia koralików, można stworzyć działalność, dostać małą dotację i sprzedawać przez internet, tworząc mini DG).

Odnośnik do komentarza
niuniamala1:

Popłakała Pani, wyżaliła się, rozczuliła czytających, ale teraz czas na konkrety, bo wylewając żale można co najwyżej zrobić karierę na kanapie u Ewy Drzyzgi.

 

1. Ile jest tego zadłużenia w podziale na kwotę, produkty, banki i ew. raty (np. kredyt gotówkowy - mBank - zostało do spłaty 32,800 zł, rata: 1000 zł) ew. długi prywatne

2. Jakie dochody/opóźnienia

3. Jaki pomysł na życie/zainteresowania (zawsze z błahego robienia koralików, można stworzyć działalność, dostać małą dotację i sprzedawać przez internet, tworząc mini DG).

 

Konkret:

1. wypowiedziana i sprzedana już umowa pożyczki WBK(obecnie właścicielem jest CASUS) na dzien dzisiejszy ok.28.800,-

wypowiedziana i sprzedana już umowa pożyczki WBK(obecnie również CASUS) na dzien dzisiejszy ok. 26,500,-

wypowiedziana karta kredytowa z limitem 5000- do splaty 5.680

pożyczka u tesciów 8.000( odłożona spłata na rok) tylko to jest pocieszajace

plus drobne pozyczki od rodziny i znajomych na łaczną kwote 2000,-

 

2. dochód moj stanowi zasilek rodzinny z dodatkiem z tyt opieki nad dzieciem w okresie url. wychowawczego 583,-(ale tylko do

pazdziernika)

 

3. pomysł na życie? chcialam otworzyć działalnosc na własnie hand-made, tylko przez moje doświadczenia boje sie zaryzykowac. i przeraza mnie skladka ZUS dla przedsiebiorcow. bo nie wiem czy dam rade na tym zarobic wystarczajaco. chociaż jak to ktos mi powiedzial, ze jak nie zaryzykuje tonie bede wiedziala.

 

 

wiec tak wyglada moja sytuacja.

Odnośnik do komentarza

Ok, czyli nie ma szans na żadną konsolidację, ani nic z tych rzeczy. Ile zarabia Twój mąż? Czy był współkredytobiorcą?

 

Generalnie Twoja sytuacja nie jest zła. Nie masz dochodu, pewnie Ciebie męczą windykacje, straszą wielkimi odsetkami, kryminałem, ale nie mogą zrobić Tobie absolutnie nic. Jak wejdzie komornik to z niczego od Ciebie nie ściągnie. Egzekucja będzie trwała jakiś czas, później zostanie umorzona. A później jak wyjdziesz na prostą to proponujesz ugodę i oddajesz 30-40% całego długu, negocjujesz umorzenie odsetek karnych. To taka najprostsza droga wyjścia - wystarczy nic nie robić, nie mieć dużego dochodu (albo pracować na czarno), nie posiadać nieruchomości (mieszkań, gruntów) etc.

 

Problem pojawia się, kiedy będziesz chciała znaleźć pracę czy zrobić działalność gospodarczą. Komornik będzie miał z czego ściągać i będzie to robił, oczywiście w pierwszej kolejności zabierając kasę na odsetki i koszta (same odsetki karne wyliczane na podstawie 4krotności stopy lombardowej to 10.000 zł rocznie, czyli ok. 840 zł miesięcznie) to powodować będzie tonięcie w długach - spłacanie bez efektów. Generalnie wyznaję zasadę, że długi trzeba spłacać, także najbardziej optymalnym wyjściem w Twojej sytuacji będzie znalezienie pracy za najniższą krajową (gorzej jak dochody Twoje i męża się złączą i już będzie z czego ściągać, zależy jak były umowy kredytowe skonstruowane) lub pracy na czarno i odkładanie sumienne pieniędzy, aż do momentu, kiedy egzekucja komornicza zostanie umorzona a Ty będziesz miała możliwości ugody z wierzycielami i oddaniu 30-40% zadłużenia.

 

PS: Na co były brane kredyty? Miały jakieś ubezpieczenia? Może warto się postarać o jakieś zwroty?

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...