Skocz do zawartości

Kredyt darmowy.


kojot60

Rekomendowane odpowiedzi

Co sądzicie o tzw. sankcji kredytu darmowego. Jakiś czas temu o tym przeczytałem i temat wydaje mi się "rozwojowy" :playful:, tym bardziej że TO DZIAŁA - u mnie w jednym przypadku (a walczę dalej) i u innych podobno też.

Odnośnik do komentarza
  • Odpowiedzi 107
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • lukaszb

    37

  • sankcja

    35

  • kojot60

    16

  • Buszmen

    9

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

USTAWA z dnia 12 maja 2011 r. o kredycie konsumenckim

Art. 29.

1. Umowa o kredyt konsumencki powinna być zawarta w formie pisemnej, chyba że odrębne przepisy przewidują inną szczególną formę.

2. Kredytodawca lub pośrednik kredytowy jest zobowiązany niezwłocznie doręczyć umowę konsumentowi.

3. Umowa powinna być sformułowana w sposób jednoznaczny i zrozumiały.

Art. 30.

1. Umowa o kredyt konsumencki, z zastrzeżeniem art. 31–33, powinna określać:

1) imię, nazwisko i adres konsumenta oraz imię, nazwisko (nazwę) i adres (siedzibę) kredytodawcy i pośrednika kredytowego;

2) rodzaj kredytu;

3) czas obowiązywania umowy;

4) całkowitą kwotę kredytu;

5) terminy i sposób wypłaty kredytu;

6) stopę oprocentowania kredytu oraz warunki jej zmiany z podaniem indeksu lub stopy referencyjnej, o ile ma zastosowanie do pierwotnej stopy oprocen-towania kredytu; jeżeli umowa o kredyt konsumencki przewiduje różne stopy oprocentowania, informacje te podaje się dla wszystkich stosowanych stóp procentowych w danym okresie obowiązywania umowy;

7) rzeczywistą roczną stopę oprocentowania oraz całkowitą kwotę do zapłaty przez konsumenta ustaloną w dniu zawarcia umowy o kredyt konsumencki wraz z podaniem wszystkich założeń przyjętych do jej obliczenia;

8) zasady i terminy spłaty kredytu, w szczególności kolejności zaliczania rat kredytu konsumenckiego na poczet należności kredytodawcy, w tym informację o prawie, o którym mowa w art. 37 ust. 1;

9) zestawienie zawierające terminy i zasady płatności odsetek oraz wszelkich innych kosztów kredytu, w przypadku gdy kredytodawca lub pośrednik kredytowy udziela karencji w spłacie kredytu;

10) informację o innych kosztach, które konsument zobowiązany jest ponieść w związku z umową o kredyt konsumencki, w szczególności opłatach, prowizjach, marżach oraz kosztach usług dodatkowych, jeżeli są znane kredyto-dawcy, oraz warunki na jakich koszty te mogą ulec zmianie;

11) roczną stopę oprocentowania zadłużenia przeterminowanego, warunki jej zmiany oraz ewentualne inne opłaty z tytułu zaległości w spłacie kredytu;

12) skutki braku płatności;

13) informację o konieczności poniesienia opłat notarialnych, o ile wystąpią;

14) sposób zabezpieczenia i ubezpieczenia spłaty kredytu, jeżeli umowa je przewiduje;

15) termin, sposób i skutki odstąpienia konsumenta od umowy, obowiązek zwrotu przez konsumenta udostępnionego przez kredytodawcę kredytu oraz odsetek zgodnie z rozdziałem 5, a także kwotę odsetek należnych w stosunku dziennym;

16) prawo konsumenta do spłaty kredytu przed terminem;

17) informację o prawie kredytodawcy do zastrzeżenia w umowie prowizji za dokonanie spłaty kredytu przed terminem i zasady ustalenia wysokości tej prowizji;

18) informację o prawie, o którym mowa w art. 59 ust. 1;

19) warunki wypowiedzenia umowy;

20) informację o możliwości korzystania z pozasądowego rozstrzygania sporów oraz zasadach dostępu do tej procedury, jeżeli takie prawo przysługuje konsumentowi;

21) wskazanie organu nadzoru właściwego w sprawach ochrony konsumentów.

2. Jeżeli zgodnie z postanowieniami umowy o kredyt, płatności dokonywane przez konsumenta nie są niezwłocznie zaliczane do spłaty całkowitej kwoty kredytu, ale są wykorzystywane do zgromadzenia kapitału przez okresy i na zasadach określonych w umowie o kredyt lub w umowie dodatkowej, umowa powinna zawierać jasne i zwięzłe stwierdzenie, że nie przewiduje gwarancji spłaty całkowitej kwoty kredytu wypłaconej na jej podstawie.

Art. 45.

1. W przypadku naruszenia przez kredytodawcę art. 29 ust. 1, art. 30 ust. 1 pkt 1–8, 10, 11, 14–17 i art. 31–33, konsument, po złożeniu kredytodawcy pisemnego oświadczenia, zwraca kredyt bez odsetek i innych kosztów kredytu należnych kredytodawcy w terminie i w sposób ustalony w umowie.

2. Jeżeli kredytodawca w umowie nie określił zasad i terminów spłaty kredytu, konsument zwraca kredyt w równych ratach, płatnych co miesiąc, od dnia zawarcia umowy.

3. Jeżeli umowa o kredyt konsumencki nie przewiduje terminu spłaty kredytu, konsument zwraca kredyt w terminie:

1) pięciu lat – w przypadku kredytów konsumenckich do wysokości 80 000 zł;

2) dziesięciu lat – w przypadku kredytów konsumenckich powyżej 80 000 zł.

4. W przypadkach, o których mowa w ust. 1, konsument ponosi koszty ustanowienia zabezpieczenia kredytu przewidziane w umowie.

5. Uprawnienie, o którym mowa w ust. 1, wygasa po upływie roku od dnia wykonania umowy.

 

I teraz wystarczy "tylko" :unconscious: znaleźć w swojej umowie te naruszenia, napisać o tym kredytodawcy i obliczyć nową kwotę raty lub sumę do zwrotu dla nas.

Wiele informacji pomocnych jest na stronie UOKiK.

Mój przykład - Paribas rata z 220 zł na niecałe 50.

Jak się nauczę zamieszczę skan lub zdjęcie - podałem im 4 (według mnie) naruszenia Ustawy, uznali jedno. Z tym, że było to ze "starej" Ustawy z 2001 r. - tam wchodzi w grę naruszenie art. 4-7.

Pozdrawiam i życzę efektywnego czytania.

Odnośnik do komentarza

Jeśli kredytodawca dowie się że ma braki w umowie to zmieni wzorzec umowy i każdy kolejny już pewnie będzie właściwy, w sumie o to ustawodawcy chodzi dając kijek i marchewkę konsumetnom. :)

 

Rozumiem że sprawa tyczy się wszystkich kredytów po wejscie w życie ustawy czyli połowa 2011 roku? A wcześniej jak to było regulowane? (widzę że od 2001 roku).

 

Jak komuś się udało to niech poda Bank i jaka umowa. :)

Odnośnik do komentarza

I o to właśnie chodzi żeby prawo (jeśli już jest) było przestrzegane a ten, kto tego nie robi poniósł konsekwencje. A że my, dotąd pomiatani, szykanowani i straszeni możemy przy tej okazji pokazać IM środkowy palec ...

Nie wiem, jak było wcześniej ale od 2001 "stara" Ustawa, 2011 nowa.

Moja umowa - wrzesień 2010, umowa o kredyt gotówkowy, Paribas Fortis.

Tak jak pisałeś kojot33 wzorzec umowy może się zmieniać, dlatego trzeba czytać Ustawę, komentarze, rejestr klauzul niedozwolonych, opracowania UOKiK-u i porównywać ze swoją umową.

Odnośnik do komentarza

Dotyczy to Vivus-a, ale być może i innych chwilówek i nie tylko...

W skrócie – prawdopodobnie nie masz w „Umowie” podanej „całkowitej kwoty do zapłaty przez konsumenta” i (lub) „rzeczywistej rocznej

stopie oprocentowania” tzw. RRSO co stanowi naruszenie art. 30 ust. 1 pkt 7 ustawy z dnia 12 maja 2011 r. o kredycie konsumenckim (Dz. U. Nr 126 poz. 715 ze zm.) możesz powołać się na:

„Art. 53.

1. Konsument ma prawo, bez podania przyczyny, do odstąpienia od umowy o kredyt konsumencki w terminie 14 dni od dnia zawarcia umowy.

2. Jeżeli umowa o kredyt konsumencki nie zawiera elementów określonych w art. 30, konsument może odstąpić od umowy o kredyt konsumencki w terminie 14 dni od dnia dostarczenia wszystkich elementów wymienionych w art. 30.

3. Kredytodawca lub pośrednik kredytowy jest zobowiązany przy zawarciu umowy wręczyć konsumentowi, na trwałym nośniku, wzór oświadczenia o odstąpieniu od umowy, z oznaczeniem swojego imienia, nazwiska (nazwy) i adresu zamieszkania (siedziby).

4. Termin do odstąpienia od umowy jest zachowany, jeżeli konsument przed jego upływem złoży pod wskazany przez kredytodawcę lub pośrednika kredytowego adres oświadczenie o odstąpieniu od umowy.

5. Dla zachowania terminu, o którym mowa w ust. 4, jest wystarczające wysłanie oświadczenia przed jego upływem.

Art. 54.

1. Konsument nie ponosi kosztów związanych z odstąpieniem od umowy o kredyt konsumencki, z wyjątkiem odsetek za okres od dnia wypłaty kredytu do dnia spłaty kredytu.

2. Konsument zwraca niezwłocznie kredytodawcy kwotę udostępnionego kredytu wraz z odsetkami, o których mowa w ust. 1, nie później niż w terminie 30 dni od dnia złożenia oświadczenia o odstąpieniu od umowy.

3. Dniem spłaty kredytu jest dzień przekazania środków pieniężnych kredytodawcy przez konsumenta.

4. W przypadku odstąpienia od umowy, o którym mowa w art. 53, kredytodawcy nie przysługują żadne inne opłaty, z wyjątkiem bezzwrotnych kosztów poniesionych przez niego na rzecz organów administracji publicznej oraz opłat notarialnych.”

Czyli występujesz o podanie Ci w/w danych, w ciągu 14 dni odstępujesz od umowy i do zwrotu masz tylko kwotę otrzymaną. Jeśli przedłużałeś a może masz i opłaty za opóźnienia to może masz już NADPŁATĘ do zwrotu …

Odnośnik do komentarza

To sobie weź. Na 44 dni masz zawsze darmowy. Jeśli chcesz ode mnie to niestety - mam na razie do rozdania tylko długi, ale za to coraz mniej. Prawo jest prawo a że dzisiaj Dzień Edukacji to trzeba wiedzę szerzyć - nawet bezpłatnie.

Odnośnik do komentarza

Na sprawę tzw "sankcji kredytu darmowego" wpadłam kilkanaście miesięcy temu, gdy na innych podobnych forach internetowych zobaczyłam problemy kredytobiorców z uzyskaniem zgody banków na restrukturyzację ich zadłużeń na realnych, możliwych dla nich do spłaty warunkach. Sankcja może być sposobem na rozwiązanie tego problemu. Sposobem dość karkołomnym, ale jeśli ktoś nie jest w stanie regulować zobowiązań na dotychczasowych warunkach, a bank nie chce zgodzić się na zmniejszenie rat to chyba niewiele ma do stracenia.

Na czym polega sankcja? Jeśli w umowie o kredyt konsumencki znajdują się nieprawidłowości, które są wymienione w ustawie to kredytobiorca składa oświadczenie o skorzystaniu z sankcji kredytu darmowego i od tego momentu jest zobowiązany do spłaty samego kapitału kredytu. Powoduje to znaczne zmniejszenie wysokości rat pozostałych do spłaty i to z dwóch powodów: po pierwsze nie płacimy już żadnych odsetek, po drugie zwrotowi podlegają wszystkie odsetki już zapłacone (co po skorzystaniu z potrącenia powoduje zmniejszenie wartości należności banku). Co jest istotne, skorzystanie z sankcji nie wymaga zgody banku. Problem w tym, że bank może naszego oświadczenia nie uznać i dochodzić całości swojej należności z odsetkami, a to, że będziemy płacić raty w mniejszej wysokości może spowodować nawet wypowiedzenie umowy. Co wtedy? Sankcja będzie naszym argumentem w sądzie. W jedynej znanej mi takiej sytuacji sąd uznał argumenty kredytobiorcy i oddalił powództwo banku. W dwóch innych przypadkach banki uznały prawo kredytobiorcy do skorzystania z sankcji.

Głównym problemem w skorzystaniu z tego prawa jest mało informacji na ten temat. Są zapisy ustaw o kredycie konsumenckim, są orzeczenia (bardzo korzystne dla kredytobiorców) i kilka publikacji. Nie ma nigdzie gotowców jak trzeba postąpić.

Jestem ciekawa Waszych doświadczeń z sankcją. Czy ktoś próbował to przeprowadzić?

Odnośnik do komentarza

Co mówił komornik? Jest to dla mnie bardzo ciekawe, bo nigdy nie próbowałam przeprowadzić sankcji na etapie już egzekucyjnym.

Jedyne co potrafię na ten temat powiedzieć to to, że byłoby to dla kredytobiorcy trudniejsze niż ten sam manewr przeprowadzony na etapie przed uzyskaniem przez bank tytułu wykonawczego. Jeśli bank nie uzna prawa do skorzystania z sankcji i nie zredukuje kwoty dochodzonego roszczenia (lub nie odstąpi od egzekucji, jeśli rozliczenie będzie wskazywało na brak zadłużenia) to konieczne byłoby chyba skierowanie powództwa przeciwegzekucyjnego. A to chociażby ze względu na koszty komplikuje już sprawę.

Odnośnik do komentarza

Dzięki "sankcja" za dołączenie do tematu, bo to co kiedyś napisałem przeleciało prawie bez echa. Cieszę się że ktoś jeszcze to praktykuje i mam nadzieję że ta wiedza się rozprzestrzeni i ludzie przestaną być przez banki traktowani jak bezmózgie "owce do strzyżenia" ( nie obrażając owiec). "Mariuszd31" - oczywiście że trzeba ale tylko jeśli . Bo jeśli zadufany w sobie bank nie umie napisać (oczywiście w przenośni) dobrze i zgodnie z prawem umowy to powinien ponieść za to "karę" i jest to istota "sankcji kredytu darmowego".

Odnośnik do komentarza
w sensie ze myslalem ze nie zaplace a i tak znalazl

dlugi trzeba oddawac

 

Absolutnie nie kwestionuję tego, że długi trzeba oddawać. Co więcej, zastosowanie sankcji gwarantuje bankowi zwrot całego zaangażowanego w kredyt kapitału. Jedyny skutek sankcji jest taki, że bank na kredycie nie zarabia, czyli nie dostaje odsetek.

 

Czy uważam, że zastosowanie sankcji jest z jakiegokolwiek powodu niemoralne?

Po pierwsze sankcja to nie jest ani mój wymysł, ani żadne nadużycie prawa tylko coś, co wynika wprost z ustawy o kredycie konsumenckim. Nie bez powodu ustawodawca dał kredytobiorcy - konsumentowi takie prawo. To finansowa konsekwencja dla banku za sporządzenie umowy, która jest nierzetelna wobec kredytobiorcy. Nawet jeśli stało się tak nie wskutek celowego działania banku, a wskutek przeoczenia to bank jako profesjonalista korzystający z pomocy sztabu świetnie wykwalifikowanych radców prawnych nie powinien sobie na takie błędy pozwolić.

Po drugie czy to nie jest tak (być może czasy się zmieniły, miałam przerwę w obserwowaniu tego jaka jest praktyka banków), że klient jest dobry i godny uwagi oraz wysłuchania tylko do momentu kiedy stara się o kredyt? Gdy zaczyna mieć problemy finansowe (często nie ze swojej winy) to stosunek pracowników banku do kredytobiorcy zmienia się na tyle, że osiągnięcie porozumienia co do nowych warunków spłaty jest bardzo trudne, a często niemożliwe?

Po trzecie wreszcie zbyt dobrze wiem jak postępują banki z kredytami, które nie są regularnie spłacane. Sprzedają wierzytelności za cenę, która jest tylko określonym procentem kapitału (a więc uzyskują kwotę mniejszą niż gwarantowana sankcją). Jeśli im się to opłaca, jeśli mogą świadomie zrezygnować z dochodu odsetkowego to nie będę wylewała łez nad utratą przez bank odsetek w przypadku zastosowania sankcji.

Mam wrażenie, że zbyt duża część czegoś co nazywa się "ryzykiem kredytowym" przerzucana jest na kredytobiorcę. Pominę sprawę tego ile kredytów udzielanych jest z naruszeniem prawa czyli nierzetelną oceną zdolności kredytowej (w tej chwili istnieją mechanizmy sprawdzenia wiarygodności finansowej kredytobiorcy tak duże, że nie powinny zdarzać się sytuacje, w których kredytobiorca wpada w spiralę zadłużenia).

Czy istnieje jakikolwiek powód aby bank nie miał ponosić konsekwencji tego, że przygotowane przez niego umowy są niezgodne z prawem? Nie zawierają informacji o prawach klienta, są nieprecyzyjne, zawierają klauzule niedozwolone? Jeśli w umowie kredytowej zawartej przez duży bank w 2007 roku znalazłam 9 błędów to oznacza, że problem nie jest marginalny.

I wreszcie - jeśli kredytobiorca sam o siebie nie zawalczy to kto ma to za niego zrobić? Bank?

Odnośnik do komentarza

Mam aktualnie trzy chwilówki (Vivus - 900 zł, SohoCredit - 280 zł, NetCredit - 300 zł). Z Vivusa pożyczałem trzeci raz pieniądze. Chciałem skorzystać z tych niedopowiedzeń w umowach, ponieważ ostatnio straciłem pracę i nie jestem w stanie spłacić wszystkich pożyczek na raz. Pożyczkę z Vivusa przedłużałem parę razy, więc na dobrą sprawę przesłałem im już prawie równowartość pożyczki. Żadna z tych firm nie wysłała mi fizycznej wersji umowy, więc tym bardziej ja nie podpisywałem nic "fizycznie". Czy to jest już podstawą do starania się o odstąpienie? Pożyczkę brałem we wrześniu, parę dni po jej wzięciu otrzymałem dodatkowy mail o zmianie warunków umowy pożyczki odnawialnej, lecz nie było w niej żadnych danych:

umowa.JPG

 

Co do Sohocredit, to jest to moja druga pożyczka u nich. Pierwszą spłaciłem w terminie, bez przedłużania, lecz również nie otrzymałem wersji papierowej. Według maila, który teraz znalazłem, powinni oni wysłać mi tę wersję, którą powinienem podpisać i odesłać. Po wzięciu aktualnej pożyczki dostałem mail z warunkami pożyczki oraz formularz informacyjny dotyczący owej pożyczki. Prócz podstawowych informacji znajduje się tam również taki zapis: "Umowa Pożyczek Okresowych Soho Credit nie przewiduje możliwości rozstrzygania sporów powstałych w związku z realizacją Umowy na drodze sądownictwa polubownego. Wszelkie spory będą kierowane do sądów powszechnych." Czy sądzicie, że powinienem (w związku z brakiem papierkowej umowy) wkraczać z nimi na drogę sądową? Oczywiście wolałbym załatwić tę sprawę polubownie (tym bardziej, że tę pożyczkę również parę razy przedłużyłem), ale z powyższego zapisu wynika, że nie ma co na to liczyć.

 

Jeśli chodzi o Netcredit, to czy ktoś ma jakieś doświadczenie z nimi związane? Tj. szczególnie interesuje mnie możliwość ratalnej spłaty pożyczki.

 

Reasumując, sądzicie, że warto próbować pominąć dodatkowe opłaty do tych pożyczek wykorzystując opcję "kredytu darmowego" czy próbować rozłożyć wszystko na raty?

Odnośnik do komentarza
Czy to jest już podstawą do starania się o odstąpienie?

Jakie odstąpienie masz na myśli?

 

Po wzięciu aktualnej pożyczki dostałem mail z warunkami pożyczki oraz formularz informacyjny dotyczący owej pożyczki. Prócz podstawowych informacji znajduje się tam również taki zapis: "Umowa Pożyczek Okresowych Soho Credit nie przewiduje możliwości rozstrzygania sporów powstałych w związku z realizacją Umowy na drodze sądownictwa polubownego. Wszelkie spory będą kierowane do sądów powszechnych." Czy sądzicie, że powinienem (w związku z brakiem papierkowej umowy) wkraczać z nimi na drogę sądową? Oczywiście wolałbym załatwić tę sprawę polubownie (tym bardziej, że tę pożyczkę również parę razy przedłużyłem), ale z powyższego zapisu wynika, że nie ma co na to liczyć.

Wiesz co to jest sąd polubowny?

 

Moim zdaniem jak najbardziej powinieneś wkroczyć na drogę sądową. Jeśli nie masz na jednorazową spłatę opłacisz wtedy koszty procesu, kapitał, odsetki, dalej idąc zastępstwo procesowe i pewnie w egzekucji. Na koniec jeszcze dojdą koszty komornika. Z tych marnych 1500 zł zrobi Cię jeszcze raz tyle. Tak to będzie wyglądało. Bo zdaje się, że nie kwestionujesz że pieniądze otrzymałeś. A sama sankcja kredytu darmowego ma sens tylko wtedy, gdy spłacasz zobowiązanie bez poślizgów.

 

A mówiąc poważnie i bez ironii, staraj się z nimi dogadać na spłatę w ratach. Często ludzie na forum wspominają, że z chwilówkami także można się dogadać. Na pewno takie wpisy widziałem w kontekście Vivusa i Soho Credit. Zdaje się, że tylko Net Credit nie jest ugodowy.

Odnośnik do komentarza
Bo zdaje się, że nie kwestionujesz że pieniądze otrzymałeś. A sama sankcja kredytu darmowego ma sens tylko wtedy, gdy spłacasz zobowiązanie bez poślizgów.

 

 

Z tym stwierdzeniem pozwolę się nie zgodzić. Sankcja ma sens wtedy gdy kredyt był spłacany przez jakiś czas, a to czy były poślizgi czy nie nie ma żadnego problemu. Problemem jest tylko to na jakim etapie składane jest oświadczenie o sankcji. Jeśli już w trakcie postępowania egzekucyjnego, a bank nie uwzględni tego i nie ograniczy egzekucji to konieczne jest powództwo przeciwegzekucyjne (a to są już koszty).

 

Podam przykład z życia wzięty:

- kredyt udzielony w 2009r. (źle zrobiona konsolidacja): 15.900 zł

- wpłaty kredytobiorcy do 2012r.: 15.200 zł

 

Z tej kwoty tylko 3.600 zł bank zaliczył na kapitał, resztę na odsetki (w czasie kredytowania była jeszcze niekorzystna restrukturyzacja, kredyt spłacany był z dużymi opóźnieniami).

 

W umowie kredytowej znalazłam 9 błędów, złożono oświadczenie o sankcji. Po potrąceniu wzajemnych należności do zapłaty przez kredytobiorcę została kwota 36 zł (kapitał pomniejszono o prowizję pobraną z kredytu, której przy sankcji kredytobiorca nie miał obowiązku płacić).

 

Kredytobiorca zapłacił 36 zł i twierdził, że zadłużenia nie ma. Bank nie uszanował tego i wystąpił o nakaz zapłaty. Po odwołaniu sąd przyznał rację kredytobiorcy - wyrok prawomocny. Bank zapłacił za swoje błędy (nie tylko w umowie kredytowej, w całym procesie kredytowania) w ten sposób, że zamiast 12.000 kredytu do ściągnięcia (z odsetkami) dostał koszty procesu i zastępstwa procesowego.

Odnośnik do komentarza
Z tym stwierdzeniem pozwolę się nie zgodzić. Sankcja ma sens wtedy gdy kredyt był spłacany przez jakiś czas, a to czy były poślizgi czy nie nie ma żadnego problemu. Problemem jest tylko to na jakim etapie składane jest oświadczenie o sankcji. Jeśli już w trakcie postępowania egzekucyjnego, a bank nie uwzględni tego i nie ograniczy egzekucji to konieczne jest powództwo przeciwegzekucyjne (a to są już koszty).

 

Podam przykład z życia wzięty:

- kredyt udzielony w 2009r. (źle zrobiona konsolidacja): 15.900 zł

- wpłaty kredytobiorcy do 2012r.: 15.200 zł

 

Z tej kwoty tylko 3.600 zł bank zaliczył na kapitał, resztę na odsetki (w czasie kredytowania była jeszcze niekorzystna restrukturyzacja, kredyt spłacany był z dużymi opóźnieniami).

 

W umowie kredytowej znalazłam 9 błędów, złożono oświadczenie o sankcji. Po potrąceniu wzajemnych należności do zapłaty przez kredytobiorcę została kwota 36 zł (kapitał pomniejszono o prowizję pobraną z kredytu, której przy sankcji kredytobiorca nie miał obowiązku płacić).

 

Kredytobiorca zapłacił 36 zł i twierdził, że zadłużenia nie ma. Bank nie uszanował tego i wystąpił o nakaz zapłaty. Po odwołaniu sąd przyznał rację kredytobiorcy - wyrok prawomocny. Bank zapłacił za swoje błędy (nie tylko w umowie kredytowej, w całym procesie kredytowania) w ten sposób, że zamiast 12.000 kredytu do ściągnięcia (z odsetkami) dostał koszty procesu i zastępstwa procesowego.

 

Dobrze, ale ja nie mówię o przypadkach z życia wziętych, a miałem na myśli ten konkretny przypadek kolegi który wyżej temat poruszył. Nawet jeśli mówimy o sankcji kredytu darmowego i uda się to przeforsować, to tak czy inaczej będzie musiał zwrócić wierzycielom różnicę, taką czy inną kwotę. I co? Nie ma pracy. Sprawa zatem trafi do komornika. Plus oczywiście dodatkowe koszty całej imprezy. Stąd właśnie moim zdaniem lepiej się dogadać na spłatę w ratach długu. Co z tego, że urwie jakąś część kwoty jeśli dojdą mu dodatkowe koszty. Sam komornik weźmie kilka stówek, a gdzie reszta...

Odnośnik do komentarza

Jeśli nie ma pracy to skąd weźmie na tę spłatę w ramach dogadania się? Pominę fakt, że będzie to należność w wysokości wyższej niż ta bez sankcji (no chyba, że będzie zgoda na umorzenie wszystkich odsetek i kosztów).

 

Ja nie twierdzę, że rozmówca wyżej powinien to zrobić, twierdzę, że trzeba to traktować jako formę restrukturyzacji gdy wierzyciel nie chce się dogadać.

Odnośnik do komentarza
Jeśli nie ma pracy to skąd weźmie na tę spłatę w ramach dogadania się? Pominę fakt, że będzie to należność w wysokości wyższej niż ta bez sankcji (no chyba, że będzie zgoda na umorzenie wszystkich odsetek i kosztów).

 

Nie wiem skąd weźmie. Wspomina o takiej możliwości, czyli jak się domyślam coś jest na rzeczy. A jak nie ma to może dostanie karencję w spłacie. Możliwości jest sporo w takich przypadkach.

 

A skąd twierdzenie, że będzie to należność w wysokości wyższej niż bez sankcji? Trochę palcem po wodzie pisane, skoro sam komornik policzy minimalną opłatę stosunkową (art. 49 ukosie - 1/20 przeciętnego wynagrodzenia) do tego jakieś koszty. Do tego zastępstwo w procesie x 3 = 240 zł, do tego być może zastępstwo w egzekucji, koszty procesu ale tu jakieś groszowe sprawy (120 zł w EPU). Wcale bym się nie zdziwił gdyby do zapłaty na starcie było 1000 zł samych kosztów. Teraz pytanie co się bardziej opłaca i komu.

 

Rozumiesz zatem dlaczego uważam, że w tej konkretnej sytuacji lepiej się dogadać? Powtórzę, co z tego że zapłaci sam kapitał jak przy takich kwotach to się zwyczajnie nie opłaca.

Odnośnik do komentarza

Dochodzi do jakiegoś nieporozumienia.

 

Po pierwsze myślałam, że porównujemy kwoty do spłaty w ramach "dogadania się" i w ramach sankcji. Jeśli tak, to sankcja jest rozwiązaniem korzystniejszym (choć ryzykownym).

 

Po drugie zakładam, że po zastosowaniu sankcji nie ma prawa dojść do egzekucji (chyba, że kredytobiorca nie jest w stanie płacić nic - ale wtedy to i święty boże nie pomoże).

 

Zresztą punkt wspólny pomiędzy nami jest taki: najpierw próbuj się dogadać, jeśli się nie uda to sankcja (jeśli jest możliwa). Co więcej, sankcja jest możliwa po restrukturyzacji (jeśli nadal są problemy).

Odnośnik do komentarza
Po pierwsze myślałam, że porównujemy kwoty do spłaty w ramach "dogadania się" i w ramach sankcji. Jeśli tak, to sankcja jest rozwiązaniem korzystniejszym (choć ryzykownym).

Właśnie to porównujemy. Jak kolega się dogada to ma zapasu 1000 zł na dodatkowych kosztach. Zobowiązania lada chwila staną się wymagalne.

 

Po drugie zakładam, że po zastosowaniu sankcji nie ma prawa dojść do egzekucji (chyba, że kredytobiorca nie jest w stanie płacić nic - ale wtedy to i święty boże nie pomoże).

A dlaczego nie ma prawa dojść do egzekucji?

Odnośnik do komentarza

Dlatego, że kwota pozostająca do spłaty i warunki tej spłaty będą znacznie korzystniejsze od tych w ramach "dogadania się".

Oświadczenie o wypowiedzeniu warunków umowy traci moc.

 

Przerabialiśmy to na własnej skórze i tak poszło. Oczywiście oceniam to na przykładzie jednostkowym, ale konkretnym i zakończonym wyrokiem sądu.

Odnośnik do komentarza
Dlatego, że kwota pozostająca do spłaty i warunki tej spłaty będą znacznie korzystniejsze od tych w ramach "dogadania się".

Oświadczenie o wypowiedzeniu warunków umowy traci moc.

 

Przecież wyżej napisałem i nawet policzyłem, że w tym przypadku nie będzie korzystniejsze. Nie wiem też na jakiej podstawie uważasz, że sprawa nie może trafić do komornika, bo jak facet nie spłaci tych długów (a nie spłaci bo nie ma pracy) to jasnym jest, że mu wierzyciel nie daruje tylko wniesie pozew o zapłatę. Być może będzie wtedy dochodził niższej kwoty.

 

Wyżej wskazany przez Ciebie przypadek jest inny bo operujemy na większych kwotach, po drugie - część zobowiązania już została spłacona.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...