Skocz do zawartości

Kolezanka brala mi kredyt a teraz straszy mnie że odda sprawę do sądu


mariawerner

Rekomendowane odpowiedzi

Ona jest starą panną niestety i nie ma rodziny.Ale to nie upoważnia mnie do nie spłacania,ja nie napisałam że nie chcę jej tego spłacać,chcę spłacać po tyle ile mogę.Ale jak koleżanka chce iść do sądu to niech idzie,jest mi to już obojętne.

 

 

 

Ale to co ze jest sama i myslisz ze ty mozesz go nie spłacac.Nop tak najlepiej dac jej te 200 zł miesiecznie i niech sie cieszy.Nawet jak jest sama to tez potrzebuje kasy ,a to juz nie twój interes.Popieram ja niech idzie do sadu.powinnac ja po pietach całowac ze wzieła na siebie kredyt dla Ciebie a nie pisac na forum jaka ty biedna jestes,Nie lubie takich ludzi co potrafia wykorzystac inna osobe.

Odnośnik do komentarza
  • Odpowiedzi 50
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Szelma

    13

  • mariawerner

    10

  • goguś

    8

  • lukaszb

    4

Top użytkownicy w tym temacie

Ludzie, Wy chyba naprawde nie rozumiecie przedstawianej Wam sytuacji. Pani Maria chyba dośc wyraźnie napisała, że ile mogła, juz zapłaciła i chce dojśc do porozumienia z koleżanką, ustalić z nia jakieś raty. (czy tylko ja nie czytam wyrywkowo i patrzę na sytuację z perspektywy obu stron?) Jak Was czytam to się przestaję dziwic istnieniu pewnych sytuacji. Ludzie, bez urazy, ale wczytajcie sie w to, co piszecie, bo się człowiekowi az słabo robi. Uparliście się, żeby z Pani Marii zrobić Bóg wie jakiego potwora, wyłudzacza i tak dalej. A może to ta koleżanka de facto chce na niej zarobić i wykorzystuje sytuację Pani Marii, żeby dostac troche kasy? Wiecie, to sie powszechnie nazywa lichwiarstwo. Nie, Pani Maria jest winna i powinna sie wstydzic porąbanego prawa w tym państwie, które nie pozwala jej na samodzielne wzięcie i spłacanie kredytu. Pani Maria jest winna, bo MOPS i inne instytucje nie dadzą jej nagle 14 tysięcy (dalej nie wiem, skąd taka kwota i nie mów mi Goguś, że to bez znaczenia, bo to ma ogromne znaczenie) na zapłacenie kredytu. Pani Maria jest winna, bo w tym kraju znalezienie normalnej pracy na umowe o pracę to cud (no chyba, że najniższą średnia krajową i wyżyj z tego człowieku, a wiem, bo jak do tej pory tylko dwa razy pracowałam "na czysto" a umowy o pracę i po pół roku nie zobaczyłam na oczy). Nie, do diabła, takie jest życie. A jeżeli ta koleżanka jest w porządku, to pójdzie na ugodę. W każdym razie ja osobiście nie miałabym serca żądać od kogoś, kto ma ciężką sytuację spłacenia od razu 14 tysięcy wiedząc, że dla tej osoby to może oznaczać koniec a ciągac kogoś takiego po sądach tym bardziej. Wolałabym spisać umowę, że dłużnik będzie mi zwracał co miesiąc powiedzmy te 200 zł. A że przez kilka lat? Trudno. Kredyt w banku tez trzeba spłacać przez kilka lat. W takim układzie tak czy owak ja wychodze na zero a dłużnik spłaca pożyczkę. Wilk syty, owca cała. Osobiście życze tej koleżance Pani Marii, żeby sama kiedyś znalazła się w sytuacji, że musi poprosic kogos o podobny układ i od iej tez ktos zarząda, żeby oddała całą kwotę, a ona z trudem będzie wiązać koniec z końcem.

Odnośnik do komentarza
(dalej nie wiem, skąd taka kwota i nie mów mi Goguś, że to bez znaczenia, bo to ma ogromne znaczenie)

 

oczywiście że większego nie ma , zresztą jeśli jej wyśle wezwanie do zapłaty , odbyłaby się sprawa i gdyby wygrała to sąd zasądzi zwrot z odsetkami które tak czy tak będą leciały od kwoty pożyczonej wiec mało ważne jak to liczysz, Tuski , zapomogi , Mops mnie nie interesują, aha i pamiętaj że wypowiada się tu jedna strona

Odnośnik do komentarza

Pani Mario, nie ma za co, po prostu próbuję zrozumieć sytuację mozliwie jak najlepiej.

 

Goguś, właśnie, jedna, z której robi się winowajcę. Przyszła kobieta o rade i pomoc prosic a została obszczekana ze wszystkich stron. Sami byście się ludzie wstydzili.

 

Jeśli idzie o procent i tak dalej, to jest istotny szczegół. Bardzo istotny, bo na jego podstawie można wyliczyc pewne rzeczy a drogą eliminacji do innych dojść. Dwie juz wyliczyłam i przedstawiłam. To nie jest bez znaczenia, na jaki okres czasu został wzięty kredyt, na jaki procent i tak dalej, bo w tym wypadku w sądzie można coś potwierdzic albo obalić. To jest BARDZO ważne. Np zakładając, że koleżanka pani Marii wzięłaby pożyczke na 3 i pół roku. Aby wyszło 14 tys. do spłaty oprocentowanie musiałoby wynosić 20%. Mało istotne? Istotne jak cholera. Mówi to też co nieco o majętności tejże pani, prawda? Skoro przez półtorej roku była w stanie to spłacać.

 

Ale po kolei, bo cały czas robię zestawienie że:

pożyczka wynosi 10 000 zł

do zwrotu jest 14 000

No to proszę:

 

Okres spłaty: 42 miesiące (3,5 roku):

Oprocentowanie: 20%

Pierwsza rata: 332,97zł

Kwota kredytu: 10 000,00zł

Odsetki: 3 984,86zł

Koszt kredytu: 13 984,86zł

 

Okres spłaty: 48 miesięcy (4 lata)

Oprocentowanie 17:

Pierwsza rata: 288,55zł

Kwota kredytu: 10 000,00zł

Odsetki: 3 850,42zł

Koszt kredytu: 13 850,42zł

 

Okres spłaty: 54 miesiące (4,5 roku)

Oprocentowanie 16%

Pierwsza rata: 260,96zł

Kwota kredytu: 10 000,00zł

Odsetki: 4 092,05zł

Koszt kredytu: 14 092,05zł

 

Raczej to mało realne, prawda?

Najczęściej spotykam oprocentowanie 9% gdy patrze na oferty banków. A więc, aby wszystkie dane sie zgadzały:

Pierwsza rata: 147,56zł

Kwota kredytu: 10 000,00zł

Odsetki: 4 017,92zł

Koszt kredytu: 14 017,92zł

 

okres spłaty wynosi w tym wypadku 95 miesięcy, czyli 7 lat i 11 miesięcy. Dodajemy jeden miesiąc i mamy:

Pierwsza rata: 146,50zł

Kwota kredytu: 10 000,00zł

Odsetki: 4 064,20zł

Koszt kredytu: 14 064,20zł

 

Innymi słowy przy dośc standardowym oprocentowaniu mamy 146,50 zł miesięcznie i maksymalny okres czasu spłaty. A teraz usiądź i pomyśl, dlaczego mi w tym wszystkim coś nie gra.

Odnośnik do komentarza
Ludzie, Wy chyba naprawde nie rozumiecie przedstawianej Wam sytuacji. Pani Maria chyba dośc wyraźnie napisała, że ile mogła, juz zapłaciła i chce dojśc do porozumienia z koleżanką, ustalić z nia jakieś raty. (czy tylko ja nie czytam wyrywkowo i patrzę na sytuację z perspektywy obu stron?) Jak Was czytam to się przestaję dziwic istnieniu pewnych sytuacji. Ludzie, bez urazy, ale wczytajcie sie w to, co piszecie, bo się człowiekowi az słabo robi. Uparliście się, żeby z Pani Marii zrobić Bóg wie jakiego potwora, wyłudzacza i tak dalej. A może to ta koleżanka de facto chce na niej zarobić i wykorzystuje sytuację Pani Marii, żeby dostac troche kasy? Wiecie, to sie powszechnie nazywa lichwiarstwo. Nie, Pani Maria jest winna i powinna sie wstydzic porąbanego prawa w tym państwie, które nie pozwala jej na samodzielne wzięcie i spłacanie kredytu. Pani Maria jest winna, bo MOPS i inne instytucje nie dadzą jej nagle 14 tysięcy (dalej nie wiem, skąd taka kwota i nie mów mi Goguś, że to bez znaczenia, bo to ma ogromne znaczenie) na zapłacenie kredytu. Pani Maria jest winna, bo w tym kraju znalezienie normalnej pracy na umowe o pracę to cud (no chyba, że najniższą średnia krajową i wyżyj z tego człowieku, a wiem, bo jak do tej pory tylko dwa razy pracowałam "na czysto" a umowy o pracę i po pół roku nie zobaczyłam na oczy). Nie, do diabła, takie jest życie. A jeżeli ta koleżanka jest w porządku, to pójdzie na ugodę. W każdym razie ja osobiście nie miałabym serca żądać od kogoś, kto ma ciężką sytuację spłacenia od razu 14 tysięcy wiedząc, że dla tej osoby to może oznaczać koniec a ciągac kogoś takiego po sądach tym bardziej. Wolałabym spisać umowę, że dłużnik będzie mi zwracał co miesiąc powiedzmy te 200 zł. A że przez kilka lat? Trudno. Kredyt w banku tez trzeba spłacać przez kilka lat. W takim układzie tak czy owak ja wychodze na zero a dłużnik spłaca pożyczkę. Wilk syty, owca cała. Osobiście życze tej koleżance Pani Marii, żeby sama kiedyś znalazła się w sytuacji, że musi poprosic kogos o podobny układ i od iej tez ktos zarząda, żeby oddała całą kwotę, a ona z trudem będzie wiązać koniec z końcem.

Wyróżnia Cię dość wybiórczy sposób myślenia. A teraz... Dlaczego banki nie dają kredytom ludziom którzy nie mają dochodów? Ano dlatego, że w 99% przypadków taki dłużnik nie jest w stanie spłacać swoich zobowiązań. To jest jakby esencja całej sprawy. A dlaczego odpowiedzialny kredytobiorca nie bierze pożyczek - no bo zakłada że będą problemy. Fakt, że koleżanka wiedząc że nie ma pracy poprosiła o wzięcie kredytu koleżankę świadczy o tym, że albo nie pojmuje istoty rzeczy, albo liczyła na to że szybko znajdzie pracę. To jest nieodpowiedzialność. Niemal jej ksiązkowy przykład.

 

Natomiast fakt że koleżanka chce odzyskać pieniądze bo otrzymała jedynie dwie raty chyba nie powinien budzić ździwienia. Umowa była że spłaca pożyczkę, a jej nie spłaca. I już! Ciekaw jestem czy jakby ktoś Ci się przez pół roku nie wywiązywał ze spłaty to czy byś spokojnie siedziała z założonymi rekoma?! Wątpię. Jeśli chcesz zrobimy ekperyment - pożycz mi 1000 zł (jeden tysiąc złotych) i będę Ci spłacał po 15 zł (dziesięć złotych) przez 5,5 roku. Efekt jest taki że Ciebie zaboli jednorazowy brak 1000 zł, a moich spłat po 15 zł nawet nie odczujesz.

 

A teraz się zastanów:

1. Wiesz ile zajmie spłacanie kwoty 14 000 zł po 200 zł - 70 miesięcy = prawie 6 lat. Bez komentarza. Zakładam radośnie że koleżanka będzie spłacać rzetelnie i od razu.

2. Nie masz pojęcia co oznacza słowo lichwa, więc nie wprowadzaj proszę ludzi w błąd.

 

Innych kolorowych wywodów nawet nie chce mi się komentować, bo równie dobrze moglabyś się powołać na niezaprzeczalny fakt, że wszyscy jak tu jesteśmy kiedyś tam przyszliśmy na ten świat.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Pani Mario, nie ma za co, po prostu próbuję zrozumieć sytuację mozliwie jak najlepiej.

 

Goguś, właśnie, jedna, z której robi się winowajcę. Przyszła kobieta o rade i pomoc prosic a została obszczekana ze wszystkich stron. Sami byście się ludzie wstydzili.

 

Jeśli idzie o procent i tak dalej, to jest istotny szczegół. Bardzo istotny, bo na jego podstawie można wyliczyc pewne rzeczy a drogą eliminacji do innych dojść. Dwie juz wyliczyłam i przedstawiłam. To nie jest bez znaczenia, na jaki okres czasu został wzięty kredyt, na jaki procent i tak dalej, bo w tym wypadku w sądzie można coś potwierdzic albo obalić. To jest BARDZO ważne. Np zakładając, że koleżanka pani Marii wzięłaby pożyczke na 3 i pół roku. Aby wyszło 14 tys. do spłaty oprocentowanie musiałoby wynosić 20%. Mało istotne? Istotne jak cholera. Mówi to też co nieco o majętności tejże pani, prawda? Skoro przez półtorej roku była w stanie to spłacać.

 

Ale po kolei, bo cały czas robię zestawienie że:

pożyczka wynosi 10 000 zł

do zwrotu jest 14 000

No to proszę:

 

Okres spłaty: 42 miesiące (3,5 roku):

Oprocentowanie: 20%

Pierwsza rata: 332,97zł

Kwota kredytu: 10 000,00zł

Odsetki: 3 984,86zł

Koszt kredytu: 13 984,86zł

 

Okres spłaty: 48 miesięcy (4 lata)

Oprocentowanie 17:

Pierwsza rata: 288,55zł

Kwota kredytu: 10 000,00zł

Odsetki: 3 850,42zł

Koszt kredytu: 13 850,42zł

 

Okres spłaty: 54 miesiące (4,5 roku)

Oprocentowanie 16%

Pierwsza rata: 260,96zł

Kwota kredytu: 10 000,00zł

Odsetki: 4 092,05zł

Koszt kredytu: 14 092,05zł

 

Raczej to mało realne, prawda?

Najczęściej spotykam oprocentowanie 9% gdy patrze na oferty banków. A więc, aby wszystkie dane sie zgadzały:

Pierwsza rata: 147,56zł

Kwota kredytu: 10 000,00zł

Odsetki: 4 017,92zł

Koszt kredytu: 14 017,92zł

 

okres spłaty wynosi w tym wypadku 95 miesięcy, czyli 7 lat i 11 miesięcy. Dodajemy jeden miesiąc i mamy:

Pierwsza rata: 146,50zł

Kwota kredytu: 10 000,00zł

Odsetki: 4 064,20zł

Koszt kredytu: 14 064,20zł

 

Innymi słowy przy dośc standardowym oprocentowaniu mamy 146,50 zł miesięcznie i maksymalny okres czasu spłaty. A teraz usiądź i pomyśl, dlaczego mi w tym wszystkim coś nie gra.

I rozumiem, że Ty spłacasz pożyczki niezależnie czyje dobrowolnie? Może warto pomyśleć o własnej firmie - robin hood, spłacamy twoje pożyczki za darmo. A może kredytobiorca chce jechać na wakacje do Tunezji? A może zbiera na komputer? A może ma chorą siostrę? A może ma długi? A może kredyt 14 000 zł widniejący w BIK utrudnia jej zakupy na raty?

 

Niezależnie jaki jest powód że koleżanka chce odzyskać pieniądze należą jej się jak psu zupa.

 

Uważam że nie rozumiesz istoty rzeczy i potrafisz usiąść na miejscu osoby która zaciągała pożyczkę.

Odnośnik do komentarza

Może ustalmy teraz kilka rzeczy. Po pierwsze starałam sie byc miła, nie atakowac nikogo, ale widzę, że jak ktoś ma odmienne zdanie, to w ten sposób nie może, bo sam zostanie obszczekany. Próbuje krok po kroku zrozumieć sytuację, analizuję wszystkie podane fakty nawet te szczegóły, które dla niektórych sa mało istotne, bo a nuż jednak są bardzo ważne. Nie ja patrzę tylko z jednej perspektywy, naprawdę. Ale chcę najpierw zająć sie jedna stroną i miałam nadzieję, że Wy jako osoby, które uważam za bardziej obeznane, pomożecie mi w tym, bo problem jest interesujący, jakkolwiek to nie brzmi. Ciekawy przypadek. Dziwi mnie zatem i bulwersuje, że nagle wszyscy podeszli do tego w taki a nie inny sposób i zamiast wziąć sie za analize problemu, prawią moralizatorskie gadki i inne kazania. To chyba nie o to chodzi w tym forum, prawda? Bo jesli tak, to ja sama źle trafiłam. Bo tak sie składa, że sama szukam tu rozwiązania albo podpowiedzi dla swoich problemów jak równiez mam nadzieję sie czegos nauczyć podczas rozmów. I bardzo tu liczyłam na ten wątek, ale sie chyba przeliczyłam, bo jak sie okazuje jedyne, co tu w kółko wszyscy piszą, to jak się pani Maria powinna wstydzic, jakim jest złym i podłym człowiekiem, jak to wyzyskuje biedna koleżanke i tak dalej. A ja chcę znaleźć jakieś logiczne rozwiązanie dla całej sytuacji zamiast tracic czas na tego typu gadki.

 

Dobra, pani Maria w tym wszystkim tez postąpiła nierozsądnie. 10 000 będąc osoba niepracującą? Ja sie waham w kwestii 2 000 bo nie jestem pewna, czy byłabym w stanie co miesiąc płacic raty osobie, która by mi taka kwotę pozyczyła. Co innego, gdybym pracowała na czarno, ale nie pracuję. Dwa, kolejnym błędem była deklaracja, że odda od razu po miesiącu. W sumie obie panie powinny były siąść i porozmawiać, dokładnie wszystko ustalić. Pani Maria się przeliczyła z mozliwościami, jej koleżanka natomiast tez powinna teraz ochłonąć i sprawę przemysleć. Przypomina mi to z reszta sytuację, której sama dzięki Bogu uniknełam z czego teraz sie cieszę, Co prawda napędziło mi to komornika na głowę, ale wole komornika niż sąd jako taki.

No więc tak. Swego czasu potrzebowałam na już dokładnie 550 zł. Nie duża kwota i uprzedzałam kolege z góry, że oddam mu końcem miesiąca. (czyli za dwa tygodnie). Najpierw powiedział, że ok, a potem powiedział, że (znajdźcie mi tu logikę bo ja za diabła nie rozumiem) on mi pożyczy nie 550 ale 1500 (tak, nie pomyliłam cyfr, chciał mi na siłę wcisnąc prawie trzykrotność tego, co ja chciałam od niego pożyczyć). W pierwszym odruchu sie ucieszyłam, bo do końca miesiąca i taką kwotę byłabym w stanie załatwić i bardzo by mnie to 1500 w tamtym momencie ratowało. ALE potem dodał, że mam mu to oddac ZA TRZY DNI. Niech mi ktos teraz wytłumaczy sposób myslenia tego gościa - tłumaczę, że 550 nie jestem w stanie mu oddać wczesniej, jak przed końcem miesiąca, a on mi truje o 1500 zł do zwrotu za trzy dni. Koniec końców stwierdził, że mi i tak tych pieniędzy nie pożyczy, bo mu i tak nie oddam a na koniec się pokłóciliśmy i straszył mnie sądem o 35 zł, które kiedyśtam mi pozyczył. (żeby nie było, nosze te 35 zł cały czas przy sobie, żeby mu oddać, kiedy go tylko spotkam... a najsmieszniejsze jest to, że w chwili pożyczki jeszcze mnie ochrzanił jak mu mówiłam, że mu te pieniądze oddam. Nie rozumiem człowieka, ale niech mu będzie).

 

Wracając jednak do kwestii pani Marii. Chciałabym bardzo, żebyście przestali wreszcie na kobiete naskakiwać, a zamiast tego pomogli mi przeanalizować znane fakty i ułozyc to w całość. Wiem, że znamy wersje tylko jednej ze stron ale więcej nie mamy, a jesli pani Maria mija się w którymkolwiek miejscu z prawdą, to zadziała to tylko na jej własną szkodę, bo w sądzie raczej idioci nie pracują i dość szybko wyjdzie, kto tu ewentualnie jest winny. A myślę, że tu nie tyle jest kwestia winy, co zwykłej ludziej naiwności, głupoty (przepraszam, pani Mario, ale inaczej tego ując nie mogę) i krótkowzroczności, jak równiez licznych niedopatrzen obu stron. Trudno, stało się. Fakt, że od zaciągnięcia pozyczki mineło 1,5 roku a pani Maria spłaciła tylko dwie raty koleżance tez oczywiście nie działa na jej korzyść. Ale czy możemy teraz zostawic wszelkie mozliwe emocjonalne kwestie i prawienie morałów a zamiast tego skupić się na czystych faktach? Z góry dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Może ustalmy teraz kilka rzeczy. Po pierwsze starałam sie byc miła, nie atakowac nikogo, ale widzę, że jak ktoś ma odmienne zdanie, to w ten sposób nie może, bo sam zostanie obszczekany. Próbuje krok po kroku zrozumieć sytuację, analizuję wszystkie podane fakty nawet te szczegóły, które dla niektórych sa mało istotne, bo a nuż jednak są bardzo ważne. Nie ja patrzę tylko z jednej perspektywy, naprawdę. Ale chcę najpierw zająć sie jedna stroną i miałam nadzieję, że Wy jako osoby, które uważam za bardziej obeznane, pomożecie mi w tym, bo problem jest interesujący, jakkolwiek to nie brzmi. Ciekawy przypadek. Dziwi mnie zatem i bulwersuje, że nagle wszyscy podeszli do tego w taki a nie inny sposób i zamiast wziąć sie za analize problemu, prawią moralizatorskie gadki i inne kazania. To chyba nie o to chodzi w tym forum, prawda? Bo jesli tak, to ja sama źle trafiłam. Bo tak sie składa, że sama szukam tu rozwiązania albo podpowiedzi dla swoich problemów jak równiez mam nadzieję sie czegos nauczyć podczas rozmów. I bardzo tu liczyłam na ten wątek, ale sie chyba przeliczyłam, bo jak sie okazuje jedyne, co tu w kółko wszyscy piszą, to jak się pani Maria powinna wstydzic, jakim jest złym i podłym człowiekiem, jak to wyzyskuje biedna koleżanke i tak dalej. A ja chcę znaleźć jakieś logiczne rozwiązanie dla całej sytuacji zamiast tracic czas na tego typu gadki.

 

Dobra, pani Maria w tym wszystkim tez postąpiła nierozsądnie. 10 000 będąc osoba niepracującą? Ja sie waham w kwestii 2 000 bo nie jestem pewna, czy byłabym w stanie co miesiąc płacic raty osobie, która by mi taka kwotę pozyczyła. Co innego, gdybym pracowała na czarno, ale nie pracuję. Dwa, kolejnym błędem była deklaracja, że odda od razu po miesiącu. W sumie obie panie powinny były siąść i porozmawiać, dokładnie wszystko ustalić. Pani Maria się przeliczyła z mozliwościami, jej koleżanka natomiast tez powinna teraz ochłonąć i sprawę przemysleć. Przypomina mi to z reszta sytuację, której sama dzięki Bogu uniknełam z czego teraz sie cieszę, Co prawda napędziło mi to komornika na głowę, ale wole komornika niż sąd jako taki.

No więc tak. Swego czasu potrzebowałam na już dokładnie 550 zł. Nie duża kwota i uprzedzałam kolege z góry, że oddam mu końcem miesiąca. (czyli za dwa tygodnie). Najpierw powiedział, że ok, a potem powiedział, że (znajdźcie mi tu logikę bo ja za diabła nie rozumiem) on mi pożyczy nie 550 ale 1500 (tak, nie pomyliłam cyfr, chciał mi na siłę wcisnąc prawie trzykrotność tego, co ja chciałam od niego pożyczyć). W pierwszym odruchu sie ucieszyłam, bo do końca miesiąca i taką kwotę byłabym w stanie załatwić i bardzo by mnie to 1500 w tamtym momencie ratowało. ALE potem dodał, że mam mu to oddac ZA TRZY DNI. Niech mi ktos teraz wytłumaczy sposób myslenia tego gościa - tłumaczę, że 550 nie jestem w stanie mu oddać wczesniej, jak przed końcem miesiąca, a on mi truje o 1500 zł do zwrotu za trzy dni. Koniec końców stwierdził, że mi i tak tych pieniędzy nie pożyczy, bo mu i tak nie oddam a na koniec się pokłóciliśmy i straszył mnie sądem o 35 zł, które kiedyśtam mi pozyczył. (żeby nie było, nosze te 35 zł cały czas przy sobie, żeby mu oddać, kiedy go tylko spotkam... a najsmieszniejsze jest to, że w chwili pożyczki jeszcze mnie ochrzanił jak mu mówiłam, że mu te pieniądze oddam. Nie rozumiem człowieka, ale niech mu będzie).

 

Wracając jednak do kwestii pani Marii. Chciałabym bardzo, żebyście przestali wreszcie na kobiete naskakiwać, a zamiast tego pomogli mi przeanalizować znane fakty i ułozyc to w całość. Wiem, że znamy wersje tylko jednej ze stron ale więcej nie mamy, a jesli pani Maria mija się w którymkolwiek miejscu z prawdą, to zadziała to tylko na jej własną szkodę, bo w sądzie raczej idioci nie pracują i dość szybko wyjdzie, kto tu ewentualnie jest winny. A myślę, że tu nie tyle jest kwestia winy, co zwykłej ludziej naiwności, głupoty (przepraszam, pani Mario, ale inaczej tego ując nie mogę) i krótkowzroczności, jak równiez licznych niedopatrzen obu stron. Trudno, stało się. Fakt, że od zaciągnięcia pozyczki mineło 1,5 roku a pani Maria spłaciła tylko dwie raty koleżance tez oczywiście nie działa na jej korzyść. Ale czy możemy teraz zostawic wszelkie mozliwe emocjonalne kwestie i prawienie morałów a zamiast tego skupić się na czystych faktach? Z góry dziękuję.

Przeczytaj proszę uważnie. Jeśli Pani Maria pisze teksty w postaci "przecież ona wiedziała że jestem bezrobotna" i jak mogła straszyć sądem i szereg innych nieco wybielających ją z sytuacji to tak już jest, że reakcja jest taka a nie inna. Trochę próbuje Pani zrzucić winę na osobę która wykazała kawał dobrego serca i pożyczyła pieniądze dla kogoś w potrzebie. Ponadto jeśli w poście inna osoba (myślę o tobie) próbuje znaleść usprawiedliwienie dla takiego zachowania i nie wiem nadal co dowieźć (oszustwo, lichwę itp) kredytobiorcy to już naprawdę nie rozumiem w jakim świecie żyjemy. I możemy toczyć tu poemy nt co kiedyś, komuś, gdzie i dlaczego, ale to nie zmienia faktu, że jedyną winną całej sytuacji jest Pani Maria. Chcąc nie chcąc zrobiła źle i pewnie poniesie konsekwencje. Moim i jak widać nie tylko moim zdaniem słusznie.

 

Wszystko zostało wyjaśnione. Pani Maria szukała odpowiedzi co jej grozi? Otrzymała takową odpowiedź. Grozi jej pozew o zapłatę.

 

Wszystkie inne kwestie nie mają znaczenia. Koniec. Kropka.

Odnośnik do komentarza

Witam.A może partner p.Marii wziąl by na siebie kredyt i splacila by w ten sposób koleżankę?Bo w przypadku sprawy sądowej dojdą duże koszta.Potem odsetki,koszta komornicze i dlug może się podwoić.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Jaki wniosek z tych poematów ;

 

Niemożna wierzyć, bliskim o obcych nie wspominając chcąc im pomóc niewolno żerować a o braniu kredytów/pożyczek na Siebie dla kogoś niema mowy .

 

Bo później są pretensje !!! do garbatego że ma dzieci proste !!!

 

Pani ""Szelma""

 

na temat oprocentowania oraz całkowitym koszcie pożyczki/kredytu proszę się nie wypowiadać , bo niema Pani ""zielonego pojęcia""

Odnośnik do komentarza

Pani Edyto, skąd taka pewność? Podałam kalkulacje. PRZYKŁADOWE kalkulacje. W jakich warunkach jakie kwoty i tak dalej. Z resztą, po co ja się tłumaczę.

 

Łukasz mają znaczenie, a jestem pewna, że dochodzą do tego inne kwestie.

 

Pisałeś, że jestem stronnicza. Ok, żeby zadośc było sprawiedliwości, owszem, chyba faktycznie mniej lub bardziej jestem. Może dlatego, że mam dośc podobną sytuację (tzn rodzinną, że tak powiem. Ja bezrobotna, partner pracuje i zarabia niewiele, a ja chętnie poszłabym do pracy ale kobiety w ciąży nikt nie chce zatrudnić, pieniędzy nie przybywa a wydatki sie mnożą jak grzyby po deszczu).

Jak sytuacja wygląda z mojej perspektywy, tzn z perspektywy kogoś, kto jest w podobnej sytuacji co pani Maria (może to Ci pomoże zrozumieć, i nie tylko Tobie, dlaczego tak bardzo drążę temat).

Śledząc sytuację krok po kroku i stawiając się w sytuacji pani Marii (i pisać będę jakby chodziło o mnie).

Jestem w dołku finansowym. Totalnym, kompletnym, pracy na horyzoncie brak. Z jakiegos powodu (bo np. partner chwilowo nie ma pracy, bo mu sie wypłata spóźnia, bo sie dzieci poważnie rozchorowały, bo sie okazało, że ten rachunek za prąd po wyrównaniu jednak jest dwa razy wyższy, bo czynsz podnieśli, bo dzieciom trzeba ksiązki do szkoły/nowe ubrania/nowe buty, bo zwyczajnie zabrakło na jedzenie, bo piec sie zepsuł a gotowac na czyms trzeba, bo sie okazało, że dach przecieka i grzyb sie w pokoju robi, bo cokolwiek istotnego na co pieniędzy sama nie posiadam) potrzebuję już zaraz natychmiast pieniędzy, których nie mam skąd wziąć. Prosze o pomoc koleżankę, ta bierze w moim imieniu kredyt. Podpisujemy dokument, w którym jest czarno na białym, że kredyt jest zaciągany dla mnie i to jedyne, co ów dokument zawiera. Ja, najwyraźniej mając ku temu powód obiecuję jej oddac te 10 tys. po miesiącu. Powody moga byc tu jakiekolwiek - spadek, nieoczekiwana pomoc rodziny albo cokolwiek innego, co wydaje sie być dostatecznie pewne, żeby złożyć taka deklarację. Nadchodzi termin oddania koleżance kredytu i... klops. Okazuje się, że ów pewnik był jednak patykiem po wodzie pisany i nic z tego nie wyszło, a ja teraz muszę ze wstydem iśc do koleżanki i wyjaśnić sytuację. Postanawiam spłacać jej kredyt co miesiąc w ratach. Na początku super, z dwoma pierwszymi ratami poszło gładko. Potem jednak sytuacja znacznie sie komplikuje, bo z jakiegos powodu nie jestem w stanie przez kolejne półtorej roku oddawać jej pieniędzy. I kolejny raz powody moga byc różne niezależne ode mnie (wierzcie mi, my bezrobotni naprawdę mamy problem, ja się piećdziesiąt razy zastanawiam, czy te 10 zł które mam w danym momencie w dłoni na pewno wydac teraz na takie a nie inne zakupy i czy dana rzecz jest mi naprawde absolutnie niezbędna a sytuacje komplikuje mi fakt, że teraz musze jeszcze dbać o to nienarodzone maleństwo co ponosi za sobą pewne koszta). Owe niezaleznie czynniki to jak choćby cofnięcie lub zmniejszenie zasiłku, czy wymienione wczesniej kwestie. Pamiętajmy, że pani Maria nie utrzymuje się sama tzn. wszystkie dochody jakie są, nie są dzielone na dwie osoby czy na nia i na jej partnera, ale dochodzi jeszcze kwestia dzieci których, z tego, co się zorientowałam z treści jednego z poprzednich postów, jest dwoje. Jedno w wieku do 5 lat, a jedno starsze w wieku 5 do 18 lat.

Tak więc jest lipa, a ja nie odzywam sie do koleżanki, bo... może mi wstyd, że nie mam tych pieniędzy? I dochodzimy do kwestii dalszych. Koleżanka zaczyna tracic cierpliwośc, co jest oczywiście zrozumiałe, bo nie wie, co się dzieje i najpewniej uważa, że ją wystawiłam do wiatru. A przez cały ten czas musi spłacać zaciągnięty dla mnie kredyt.

W końcu moja sytuacja finansowa poprawia się nieco na tyle, że jestem w stanie płacić koleżance 200 zł miesięcznie. Koleżanka jednak nie chce ze mna rozmawiac, nie zgadza sie na taki układ i żąda zwrotu całości kwoty, która wraz z odsetkami bankowymi (dalej mi tu cos nie gra, naprawdę, brakuje mi tej informacji, w jakim banku i na ile został wzięty ten kredyt) wynosi 14 tys. Dla mnie zwrot takiej kwoty za jednym zamachem jest niemożliwy i uważam, że z przyczyn oczywistych koleżanka zdaje sobie z tego sprawę, ona jednak nie daje się przekonac i grozi, że odda sprawę do sądy, co dla mnie oznacza zapewne kolejne koszta, których nie jestem w stanie pokryć, bo zwyczajnie nie mam dochodów. Na dodatek jak sie potem jeszcze okazuje, może sprawa zostac skierowana do komornika, co już w ogóle jest dla mnie zabójstwem. I nie pomagaja negocjacje, próby przekonania i szczera chęć współpracy. Koleżanka nie chce sie zgodzic na moja propozycję (czemu sie nie dziwię, ale jednoczesnie naprawde uważam, że powinna jednak wczuc sie w sytuację pani Marii i troche odpuścić, dogadac się jakoś skoro to pani Maria do niej przyszła i wyraźnie chce dojść do porozumienia), a jej warunki są dla mnie niemożliwe do spełnienia, ale jesli ich nie spełnię, to czeka mnie sąd.

 

Teraz, jak ja widzę Wasze odpowiedzi na sytuację i jak je zapewne odczytuje pani Maria.

Wina jest tylko i wyłącznie po jednej stronie, oczywiście po stronie pani Marii. Powinna oddać te 14 tysięcy (tylko nikt nie powiedział skąd je ma niby wziąć), potulnie iśc do sądu, przyjąć wyrok i w razie czego bez szemrania godzic sie na komornika. Dobrze, fajnie, tylko teraz dalej pozostaje nierozwiązana kwestia tego, skąd wziąć pieniądze, żeby za jednym zamachem oddac całość kwoty.

 

Słuchajcie, to naprawde nie jest dyskusja, która ma na celu orzeczenie winy. A nigdy nie jest tak, że wina lezy tylko po jednej stronie. Stało się co się stało i sie nie odstanie. I nie nam oceniac, kto jest winny. Wierzcie mi, każdy z Was może sie znaleźc w takiej sytuacji w życiu. Może nie identycznej, ale tez możecie potrzebowac nagle pieniędzy, też możecie stracic prace i tak dalej. A nikomu tego nie życzę, bo to nie prawda, że bezrobotnymi są tylko nieudacznicy i alkoholicy, ludzie z ulicy i ludzie, którzy są niewykształceni. Wiem, że to wiecie, ale ja z kolei wiem, jak my jestesmy traktowani i z jaką pogardą nieraz na nas ludzie patrzą. A każdy, absolutnie każdy może się znaleźć w pilnej potrzebie, a zycie lubi płatac naprawde różne dziwne figle. I to bolesne.

I ok, pani Maria z jakiegos powodu dała plamy, ale chce to naprawić. I myślę, że cała sytuacja rozwiąże sie dla wszystkich pomyślnie, jeśli i jej koleżanka przestanie iść w zaparte i pójdzie na ugodę. Taka jest w każdym razie moja opinia i w kazdym razie na ile znam siebie ja bym tak postąpiła widząc czyjąś dobrą wolę.

Odnośnik do komentarza

Zeby wszyscy byli zadowoleni proponuję, żebyś Szelma wzięła 14 tys kredytu i przekazała je Marii a ona odda swojej koleżance a Tobie będzie spłacać kredyt po 200 zł miesięcznie.

Prawda, że idealne rozwiązanie.

Odnośnik do komentarza

Biker, jeśli chciałeś mnie wytrącić z równowagi, to Ci się nie udało :-) Ale nasunąłeś mi pewien pomysł i może, może kiedyś w przyszłości go zrealizuję... A tak nawiasem, gdybym miała możliwość pomóc komukolwiek właśnie w ten sposób - pożyczyć pieniądze, to wierz mi, że bym to zrobiła. Jeśli nie z dobroci serca, to choćby tylko dlatego, że sama chciałabym, żeby mnie tez ktos tak pomógł.

 

I w dlaszym ciągu brak jakichkolwiek propozycji, tzn sensownych propozycji, jak pani Maria może wybrnąć z tej sytuacji w miare obronną ręka i jak to zrobić, żeby wilk był syty i owca cała. Wiem, że się generalnie nie znam, ale chyba istnieje jakieś?

Odnośnik do komentarza
Są 2 konkluzje:

1. Jak się nie ma z czego spłacać rat to się pieniędzy nie pożycza.

2. Nie pozyczaj pieniędzy koleżance swojej bo je stracisz.

Nie czytałem całego wątku, bo to 5 stron... ale z powyższym się w pełni zgadzam.

Niestety to, że ktoś wziął dla Ciebie kredyt, nie zwalnia Cię z obowiązku jego spłaty. Zawsze może koleżanka wystąpić do Sądu o zwrot całości spłaconej przez nią pożyczki.

Z drugiej strony, można walczyć i jest ogromna szansa na wygranie, ale proszę wybaczyć, nie będę podpowiadał jak to zrobić... nie jest to uczciwe.

Odnośnik do komentarza

Dobra, pisze w tym temacie, bo nie chcę zakładać osobnego.

Być może znajomy (piszę, że znajomy, bo znajomy mój, a partnera przyjaciel) pożyczy nam (a właściwie mi) pewną kwotę. (Waha się to między 6 a 8 tysięcy.). Nie bierze żadnego kredytu dla mnie a ni nic z tych rzeczy, po prostu prawdopodobnie będzie miał wolną gotówkę niedługo, którą będzie mógł pożyczyć.

Moje pytanie, żeby uniknąć takich nieporozumień, jakie są w przypadku pani Marii: co powinno być w umowie.

I od razu wyjaśniam, że znajomy został uprzedzony, że nie od razu będe w stanie mu spłacać i spłaty będą ratalne. Zgodził się na to.

Moim zdaniem umowa na pewno (poza naszymi danymi) powinna zawierać:

1. Oczywiscie kwote pożyczki

2. Kwotę, jaka jest do zwrotu (chociaz dostałam po łbie prawie że, jak coś powiedziałam o odsetkach, ale chcę być fair i oddać mu większą kwotę... może to pokręcone, ale uważam, że tak jest właściwie)

3. Datę pierwszej raty.

4. Wysokość raty

 

I co jeszcze? Bo zapewne to nie wszystko.

Odnośnik do komentarza
(chociaż dostałam po łbie prawie że, jak coś powiedziałam o odsetkach

 

""nie po głowie nie po głowie""

 

tylko inaczej liczy się kredyt bankowy a inaczej pożyczkę od znajomych

 

jeżeli ktoś pożycza pieniądze swoje ( to można oddać tyle ile pożyczył kwestia dogadania się )

 

 

ale jeśli ktoś komuś bierze kredyt gotówkowy a jest on najdroższym produktem bankowym to musi się liczyć z kosztami;

 

- wysokie odsetki, prowizje około5%, ubezpieczenie [ RRSO-około 30% w skali roku ]

 

więc musi oddać dużo więcej niż pożyczył taka jest smutna rzeczywistość .

 

Pisze Pani:

 

Tak w ogóle to witam wszystkich. Mam nadzieję, że nie tylko znajdą się tu osoby, które będą mogły mi w jakikolwiek sposób pomóc, ale również, że może ja będę mogła komuś coś doradzić (albo odradzić błędny ruch). Ale do rzeczy.

 

Jestem młodą osobą (22 lata) i przyszłą matką. Mój pracodawca w momencie kiedy dowiedział się o ciąży postąpił dokładnie tak, jak każdy inny pracodawca postąpiłby na jego miejscu, mianowicie umowy-zlecenia oczywiście nie przedłużył. Tak więc od 1 kwietnia jestem jedną z wielu bezrobotnych osób w tym kraju. no i jestem też bez prawa do zasiłku jako, że nie przepracowałam jeszcze roku.

Mieszkam sama od pół roku i w tym momencie pozostałam bez jakichkolwiek środków do życia. Wbrew obiegowej opinii, jakoby kredyty i pożyczki dla bezrobotnych były możliwe do zaciągnięcia, nie znalazłam żadnej oferty, która by tę opinię potwierdzała. Pracy też teraz żadnej znaleźć nie jestem w stanie. (wierzcie mi, próbowałam od momentu, gdy już wiedziałam, jaka będzie moja sytuacja). Na chwilę obecną na już potrzebuję pożyczki albo kredytu, albo jakiejkolwiek innej pomocy finansowej przynajmniej, póki chociaż mój partner nie wyjdzie na prostą i nie będzie w stanie przynajmniej łożyć na dziecko (jako że sam dopiero co zaczął pracę). A na finansowe wsparcie rodziny nie możemy liczyć niestety.

W tej chwili potrzebuję szybkiej gotówki na opłacenie bieżących rachunków, ale też na wykupienie leków i odłożenie "paru groszy" na "czarną godzinę" (chociaż ta już jest dostatecznie smolista).

tak więc... HELP! (od razu mówię, że Provident odpada, na co tygodniowe spłaty mnie nie stać). Z góry dzięki za każdą cenną radę.

 

Też Pani chce znajomego nabić :(

Odnośnik do komentarza

Nie chcę nabić znajomego, absolutnie nie. Poza tym pożyczkę zawsze może wziąć od niego mój partner, który pracuje, to nie o to chodzi, kto bierze. Chodzi o to, co musi być w umowie. Znajomy nie chciał nawet o umowie słyszeć, ale ja chcę, żeby w razie czego on dla własnej pewności miał wszystko na papierze.

Dlatego ponawiam pytanie - co powinna taka umowa zawierac i na co i on i ja musimy zwrócic uwagę przy jej podpisywaniu?

Pytam tez z tego względu, że kiedyś może ja komuś będe na podobnej zasadzie pozyczać pieniądze, więc chcę wiedzieć. Ktoś mi pomoże, czy mam zgadywać?

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...