Skocz do zawartości

JAK PSYCHICZNIE PORADZIĆ SOBIE Z DŁUGAMI przekraczającymi nasze siły?


ZadłużonyO

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Ja sobie poradziłam.Kredyt z kancelarii wrócił do banku.Bank umorzył odsetki.Pomogła kochana mama tylko nie wiem jak to zrobiła.Ma 800 zł emerytury,a dała 5 tysięcy zostało tylko 11 tysięcy do spłacenia,ale mieszkanie profilaktycznie darowałam córce.Ubezpieczalnia nie wypłaciła ubezpieczenia.Kredyt był ubezpieczony.Pracę dostałam.Na szczęście jestem w BIK.Nie biorę już kredytów.Miałam nawet myśli samobójcze.Najgorzej było w nocy.Pozdrawiam

 

Super. A ile Ci bank umorzył odsetek?? Z ciekawości pytam. Ile miałaś do spłaty?

Odnośnik do komentarza

A ja sobie poradzilem. I wiecie co? Mogę napisać jak inni którzy wyszli z długów - zajebiste uczucie, w końcu wolność!!!!

W maju splacilem komornika, zamknalem kredyt, dogadalem sie z innym bankiem i jest naprawdę ok.

A przez te 2,5 roku czasami bylo tak, ze nie miałem za co fajkę kupić!!!!!

Co mogę podpowiedziec?

- nie zapetlacjie sie, to bez sensu jeśli nie widzicie możliwości dorobienia do dotychczasowej pensji

- zmienię prace, branże, szukanie dodatkowych źródeł dochodu (ja tak zrobiłem)

- nie zalamujcie sie, bo komornik, długi, banki to nie koniec swiata (popatrzcie na Geslera ma komornika w Wawie a żyje przedmiotu)

 

I wiecie co?

Po tym jak nie mam komornika pensja na konto od kilku miesięcy wpływa w 100% zaczynaja sie telefony z bank z...ofertami kredytu, kart itd. I co ja wtedy robię? Z wielka satysfakcja dziękuje, naprawdę z wielka. A dałbym sobie rękę uciąć jakby taki telefon był np 2 lata temu

 

Dlatego tez głos do góry, szukanie rozwiązań ale nie w postaci kolejnych chwilowego kredytów etc

 

---------- Post dodany o 20:00 ---------- Wcześniejszy post został napisany o 19:59 ----------

 

Ps w tym miejscu chciałem podziękować LukaszowiB za pomoc merytoryczna w temacie odliczania. W większym bądź mniejszym stopniu pomogło, ale bez niego byłbym lajkonikiem w temacie rozmów z bankami

Odnośnik do komentarza
Ps w tym miejscu chciałem podziękować LukaszowiB za pomoc merytoryczna w temacie odliczania. W większym bądź mniejszym stopniu pomogło, ale bez niego byłbym lajkonikiem w temacie rozmów z bankami

 

Serdecznie dziękuję ;) Bardzo mi miło. Jednocześnie gratuluję wyjścia z kłopotów. Gdybym mógł się jeszcze kiedyś przydać... Pozostaję do dyspozycji.

Odnośnik do komentarza

a propo tematu, ja traktuje to troche jak wyzwanie biorę kwotę wolną, co tam komornicy zajęli to nie płacę resztę albo jak ugoda albo wogóle, i teraz jak piszę do banku jakiegoś czy parabanku to mówię że mam komornika i że nic mi nie zabiorą i jakoś bardziej wtedy sąugodni, czasami dopiero taki list potrafi zmienić po 4 mcach bez owocnego pisania.I po prostu aby nie zwariować najlepiej na chłodno bez emocji i powoli to jak gre traktowac tak mysle, to jest brutalne naprawde mozna sie zalamac jakby mi tak pensje zajeli cala czy cos

Odnośnik do komentarza

Witam!Zaglądam na to forum już od kilku miesięcy i prawdę mowiac pomocy nie otrzymałam,radziłam sobie jak umiałam pracując gdzie tylko się dało.Mam 59 lat niedługo w marcu kończę 60.Gdzie w tym wieku znaleść dobra pracę na umowę?To niemożliwe w tym kraju.Kilka kredytow w bankach pozamykałam,w jednym zrobiłam restrukturyzacje i płacę praktycznie od poczatku.Zostala karta w Zaglu,Vanquis Bank.Poprosiłam synów o pomoc bo już nie dawałam rady z terminami i tej pracy ciagle było za mało.Zostałam skierowana do psychiatry ide się leczyć.Pomogli spłacić dwie chwilówki ja spłaciłam pozostałe oczywiście dobierajac kwotę w Providencie i Profi Credyt.Powiecie no tak to choroba psychiczna tylko gdzie zarobić żeby spłacić.Psychicznie jestem wrakiem człowieka boję sie jak inni telefonow listonosza choć nie mam komornika na razie czy zaległości.Chłopcy powiedzieli,że więcej nie pomogą i mają rację.Zostało mi tylko jedno wyjście uciec z domu za granicę i pracować do upadłego,aż to się skonczy.Tylko skąd wziąść na drogę,przetrwanie zanim coś znajdę?Nie potrafię już z nikim rozmawiać i powiedzieć jak jest na prawdę ile tego jeszcze zostało,panicznie się boję wszystkich.A miesiąc minie szybko i znow trzeba płacić.Mieszkanie zadłużone bo na to już nie daję rady zarobić.A chwilowek wiecej nie chcę.Kredyt pod hipotekę niemożliwy bo mamy z mężem do ktorego absolutnie nie moge sie zwrocić w takiej sprawie była bym już trupem.Dlatego rozumiem wszystkich,którzy znależli sie w takich sytuacjach,ale nie liczcie na jakąś cudowną pomoc najwyżej poradę w stylu na czym oszczędzać jak ja dostałam.Ograniczyłam wszystko do maximum,a to i tak za mało,choć kwota wszystkiego do spłaty to 25000 dla mnie nieosiągalna.Pozdrawiam wszystkich zadłużonych i psychicznie wykończonych jak ja.

Odnośnik do komentarza
i prawdę mowiac pomocy nie otrzymałam

 

Nie sądzi Pani, że nie otrzymała Pani jej dlatego, że jest Pani zamknięta na pomoc?. Z treści posta wynika, że dla Pani pomoc polega na tym, aby ktoś za Panią spłacił dług - niezależnie od tego, czy odsetki wynoszą 20 czy 200%, niezależnie od tego jakie rozwiązanie byłoby w tym momencie najbardziej racjonalne. Jest Pani dla mnie idealnym przykładem osoby, która wpadła w pętle kredytową i psychicznie uzależniła się od wierzycieli. Nie wiem, czy zna Pani pojęcie syndromu sztokholmskiego? Jeśli nie, proszę poczytać troszkę, wbrew pozorom nie jest to grupa w Polsce wcale nieliczna (należą do niej głównie kobiety)

Cechuje je to, że mając świadomość faktu, jakim złem w ich życiu są chwilówki, jak wiele wyrzeczeń kosztuje je spłata i napychanie kieszeni obcym osobom, są w takim stanie psychicznym, że każdy grosze zaniosą chwilówkodawcy, a gdy nadarzy się okazja, wezmą kolejną.

Udzielenie pomocy takim osobom jest bardzo trudne, gdyż one nie myślą racjonalnie. To rodzaj uzależnienia, które charakteryzuje się tym, że zamiast myśleć o wyjściu z pętli (co wbrew pozorom jest bardzo proste, pod warunkiem, że posiada się fachowe wsparcie) , jak narkoman myśli o kolejnej działce chwilówki....

Kilka słów o samej pętli kredytowej*. Kilka lat temu na zamówienie jednego z portali branżowych napisałem tekst przybliżający proces wpadania w pętlę kredytową. Ponieważ jest mi Pani serdecznie żal, szczególnie dlatego, że nie wyciągnęła Pani żadnych wniosków ze swojej historii, wklejam go tutaj dla Pani rodziny, znajomych. Jeśli ktoś powie, że to tekst "jakby o nim" - oznaczać to będzie, że najwyższy czas poszukać pomocy. Nie w samym wyjściu z zadłużenia, bo to dla specjalisty jest banalnie proste, ale w sposobie wartościowania i patrzenia na otaczającą rzeczywistość. To jest w tym wszystkim najistotniejsze. Gdyby Pani chciała faktycznej pomocy, to w Pani przypadku sprawy związane z techniczną stroną chwilówek i kredytów zajęłyby ok. 2 tygodni, całość wraz z "terapią wstrząsową" dla Pani ok miesiąca. Byłaby Pani wolnym człowiekiem, a nie robotem, którego życiową obsesją stała się potrzeba karmienia wszystkich finansowych oprawców. Kosztem swoim i najbliższych.

Ku rozwadze wszystkim w podobnej sytuacji - nim się rozpędzisz tak, że wyhamujesz dopiero w szpitalu psychiatrycznym, przeczytaj uważnie poniższy tekst i zastanów się, czy aby nie jesteś w podobnej sytuacji i czy nie czas na podjęcie działań.

Nim stanie się najgorsze....

 

 

* Pętla kredytowa (inaczej pułapka kredytowa lub też spirala kredytowa) to zjawisko, które dotknęło wielu Polaków.

 

Kiedy możemy mówić o niebezpieczeństwie wejścia w pętlę?

 

Niewątpliwie już w momencie , gdy pojawia się problem terminowego uregulowania spłat w danym miesiącu. Innymi słowy - gdy zwyczajnie zaczyna brakować na spłatę rat. Jest to pierwszy i zazwyczaj ostatni moment, gdy można uratować się przed pętlą.

 

To właśnie wówczas należy zastanowić się i policzyć, czy kwoty rat nie przekraczają dochodu, ponieważ jeśli tak się stało, oznacza to konieczność podjęcia stanowczych i szybkich działań.

W tym właśnie momencie należy rozpoczynać negocjacje z bankami, służące obniżeniu rat.

W tym momencie można dostać kredyt konsolidacyjny - choćby dlatego, że BIK kredytobiorcy wygląda jeszcze idealnie.

W tym momencie jest czas, aby działać. Robić coś, ratować siebie i kredyty.

 

Ten moment wykorzystuje jednak zaledwie niewielki procent kredytobiorców. Piszę niestety, ponieważ dla ogromnej większości rozwiązanie jest jedno:

Kolejny kredyt

 

Z nim z reguły nie ma kłopotów. Część banków nastawionych na drobny detal (AIG, LUKAS) wręcz same namawiają do tzw. dobrania. Wystarczy zatem zrobić małą wycieczkę po bankach i przynosi się kolejną porcję gotówki. Spłata rat, jakiś miły drobiazg w podzięce samemu sobie za operatywność i poczucie euforii: po kłopocie. Co prawda gdzieś tam w podświadomości żarzy się iskierka niepokoju "a co będzie z następnymi ratami" ale fala euforycznego uniesienia szybko gasi zarzewie zdrowego rozsądku: przecież do następnych rat cały miesiąc, dam radę.

Niestety, szanowny kredytobiorco, przez miesiąc Twoja pensja ani emerytura nie zwiększą się. Zwiększyły się natomiast Twoje zobowiązania, ponieważ właśnie straciłeś ok 4 tysięcy złotych na kolejnym kredycie. Zapewne biorąc go nie zastanowiłeś się, że właśnie straciłeś:

400 zł tytułem prowizji

1200 zł tytułem odsetek

2600 zł tytułem ubezpieczenia, które wziąłeś nie zastanawiając się czy jest Ci potrzebne czy nie. Ważne było, aby szybko podpisać umowę i dostać gotówkę. Tylko to miało znaczenie, a nie jakieś zapiski w umowie....

Żyjesz sobie zatem spokojnie cały miesiąc, aż przychodzi znienawidzona pora płacenia rat. Jakbyś nie liczył, brakuje. Niestety, coraz więcej, wszak masz dodatkowy kredyt do spłaty. Ale od czego są banki? Dadzą, przecież jesteś ich ukochanym i wzorowym klientem. Poczekaj jeszcze trochę, przestaniesz nim być, ale tymczasem....

uśmiechnięta pani Kasia i serdeczna Pani Marzena wręczają Ci kredyt i dodatkowo kartę kredytową (wszak najlepszych klientów nagradzać trzeba). Jesteś uratowany - masz na kolejne raty. Kartę kredytową w najbliższym bankomacie szybko zamieniasz na stos nowiutkich, pachnących stuzłotówek. Nie interesujesz się tym, że właśnie włożyłeś sobie na szyję dobrze skręconą pętlę odsetek - odsetek, które za chwilę Cię zjedzą. Ale kto myśli o takich drobiazgach w Dniu Zwycięstwa? Chyba nikt rozsądny, wszak można cieszyć się i weselić, szczególnie, że po zapłaceniu rat w portfelu sporo zostało. Można wydać na przyjemności, następne raty dopiero za miesiąc, więc jakoś wszystko się ułoży. Miesiąc to szmat czasu, będzie dobrze - powtarzasz sobie, zasypiając ukojony kolejną wygraną w trudnej wojnie z ratami.

Gdy mija miesiąc, przygotowujesz rachunki do spłat i oczom nie wierzysz: duma rat wzrosła o 550 zł. O jak to, oddawać bankowi, tyle pieniędzy za nic, przecież nawet nie skorzystałem z tych ostatnich kredytów - wykrzykujesz coraz bardziej rozżalony na świat, a świat finansów w szczególności.

Niestety, od złorzeczeń raty się nie spłacą, a Ty masz jedną jedyną koncepcję zdobywania środków - pożyczanie. Udajesz się więc do swoich ulubionych banków, a tam oczekuje na Ciebie niemiła niespodzianka:

okazuje się, że wniosek został odrzucony i że niekoniecznie jesteś już ulubionym klientem swoich ulubionych "pań z banku". Cóż, one na Tobie premii już nie uzbierają, a zawracanie głowy przez człowieka bez zdolności kredytowej to dla nich strata cennego czasu.

Hmmm, mamy mały kłopot, panie kredytobiorco, nieprawdaż?

Ale tylko kilka godzin. Wędrówka przez miasto to jak wizyta w czytelni: co rusz dostajesz do ręki kolorowe ulotki. Jedna z nich jakby Ci z nieba spadła:

POŻYCZKI DLA KAŻDEGO!

czyli zapewne również dla Ciebie. Dzwonisz, okazuje się, że tak. Zero formalności, szybka wypłata. Koszt tej pożyczki pozabankowej jest dla Ciebie tutaj najmniej istotnym problemem. Ważne, że masz na kolejne raty.

Po miesiącu wiesz już, że nie spłacisz wszystkiego. Wiesz też, że zaczynają się poważne problemy. Ale wciąż nie wiesz, jak je rozwiązać. Jedyne, co przychodzi Ci do głowy to

CHWILÓWKA

Ten popularny produkt jest niczym innym niż gwóźdź do finansowej trumny. Ale Polacy najwyraźniej lubią być przybijanymi, ponieważ produkt ten jest hitem ostatnich lat. Potwornie drogi, udzielany przez nierzadko szemrane firmy, pomimo swojego nieskrywanego przekazu "chcę zedrzeć z Ciebie" jest czymś, co wywołuje dreszcz podniecenia u ludzi w pętli kredytowej. W tym produkcie kosztuje wszystko, począwszy od przedłużenia okresu kredytowania po przyjazd osobnika zajmującego się pobieraniem rat.

Obecność i popularność chwilówek na rynku świadczy o tym, że społeczeństwo polskie jest nie tyle biedne, co głupie. Lub biedne dlatego właśnie, że pomimo biedy nabijają kieszeń różnego rodzaju pozabankowym oferentom chwilówek.

W całym tym chwilówkowym towarzystwie pozytywnie wybija się Provident, który ma do zaoferowania pożyczkę tańszą nawet kilka razy od reszty (była o tym mowa w tym artykule)

Chwilówka czy Provident nie załatwiają jednak, drogi kredytobiorco, żadnych z Twoich problemów. Łagodzą je tylko na miesiąc, po upływie którego Twoje kłopoty stają się coraz trudniejsze do rozwiązania. Próbujesz jeszcze utrzymać się na powierzchni płacąc raz jednemu, raz drugiemu bankowi, ale to wszystko to jedynie ostatnie podrygi konającego kredytobiorcy.

problemy finansowe. W ciągu kilku miesięcy zacisnąłeś sobie kredytową pętlę. Pętlę, która spowodowała dwukrotny wzrost Twoich zobowiązań miesięcznych, galopujące odsetki z tytułu karty kredytowej i chwilówek.

Przez zaledwie 3 miesiące z człowieka mającego pierwsze problemy ze spłatą przeistoczyłeś się w bankruta, którego zadłużenie rośnie w tempie przyprawiającym o ból głowy.

Przez 3 miesiące zaciągnąłeś kilka bezwartościowych zobowiązań, które tak naprawdę nie dały Ci nic poza przedłużeniem agonii.

W momencie pojawienia się pierwszych kłopotów naprawdę łatwo było przewidzieć (policzyć , sprawdzić) że kolejne pożyczki nie dadzą nic.

Gdybyś spojrzał prawdzie w oczy wcześniej, miałbyś duże szanse na wyjście z sytuacji.

Teraz będzie ono znacznie trudniejsze i wymagające od Ciebie znacznie większych poświęceń.

Ale nie martw się, również Twojej sytuacji jest wyjście.

Być może będziesz musiał sięgnąć dna, aby się podnieść, pamiętaj jednak, że nie ma sytuacji beznadziejnych. Beznadziejne jest natomiast bezwolne czekanie na to, co się wydarzy.

Szanowny kredytobiorco - pamiętaj, że w pułapkę kredytową nie wpędziłeś się sam. Znakomicie pomogli Ci w tym doradcy bankowi i pośrednicy finansowi. Nie obwiniaj się za zaistniałą sytuację, inni również brali w tym udział.

Ale teraz zostałeś sam i tylko od Ciebie zależy, czy któregoś dnia zrzucisz z szyi swoją pętlę, czy też nosić będziesz ją do końca życia.

Odnośnik do komentarza

Witam Pana i bardzo dziękuję za bolesne słowa ale jakże prawdziwe opisujace sytuację w jakiej ja i wiele osób się znajduje.Ma Pan całkowitą rację szukam pomocy od jakiegoś czasu,ale jestem na nią zamknięta /najlepiej żeby ktoś za mnie to spłacił/tak...to niemożliwe.Każdy w jakiś swoj sposób doszedł do tego dna nie tylko z własnej winy problem jest czasami bardziej złożony.Może dlatego idę do psychiatry i zamierzam całkowicie zmienić swoje życie,chcę wreszcie przestać się bać i chce zacząć spać spokojnie.Emerytura w przyszłym roku,a jak znam życie nie będzie jej za wiele wiec dokąd zdrowie pozwoli będę pracować gdzie się da,żeby jak najszybciej wyjść na prostą.Gdyby zechciał Pan pokazać kierunek w którym powinnam iść byłabym bardzo wdzięczna.Jestem starą naiwną kobietą,którą trudno nauczyć asertywności taka byłam całe życie i coraz boleśniej za to płace.Chcę się zmienić,ale czy sama sobie poradzę????nie wiem.Z chwilówkami skończyłam,wyrzuciłam wszystkie portale oferujące pożyczki ze swojej poczty,ale są to drobne kroczki które chciałabym przyśpieszyć.Boję się tylko,żeby nie popełnić jakiś blędów.

Odnośnik do komentarza

Też się nad tym zastanawiam. Historia jest długa i końca nie widać. Brak mi sił, aby o tym wszystkim pisać. Jestem zdruzgotana, a mój sobie wziął nowy i drogi telefon na raty. Nie potrafię go zatrzymać w tym wszystkim i nie wiem, gdzie leży problem. Jak powstrzymać kogoś, kto już nie daje rady spłacać, a zaciąga nowe zobowiązania. Co więcej w ogóle się tym nie przejmuje, a ja jestem bezsilna. Do tego strasznie się tym przejmuje, ale po opłaceniu wynajmu i opłat zostaje mi ok.300-400 zł na jedzenie na 2 os./miesiąc i na chwilę obecną nie jestem wstanie pomóc. Może to i dobrze, bo już raz spłacałam za niego i jak widać nie docenił. Właściwie to chyba nie pozostaje mi zostawić go z tym wszystkim i niech uderzy o dno, może wtedy się podniesie. Jak myślicie?

Odnośnik do komentarza
Też się nad tym zastanawiam. Historia jest długa i końca nie widać. Brak mi sił, aby o tym wszystkim pisać. Jestem zdruzgotana, a mój sobie wziął nowy i drogi telefon na raty. Nie potrafię go zatrzymać w tym wszystkim i nie wiem, gdzie leży problem. Jak powstrzymać kogoś, kto już nie daje rady spłacać, a zaciąga nowe zobowiązania. Co więcej w ogóle się tym nie przejmuje, a ja jestem bezsilna. Do tego strasznie się tym przejmuje, ale po opłaceniu wynajmu i opłat zostaje mi ok.300-400 zł na jedzenie na 2 os./miesiąc i na chwilę obecną nie jestem wstanie pomóc. Może to i dobrze, bo już raz spłacałam za niego i jak widać nie docenił. Właściwie to chyba nie pozostaje mi zostawić go z tym wszystkim i niech uderzy o dno, może wtedy się podniesie. Jak myślicie?

Też jestem zdania że to byłaby jedyna opcja, aby zmądrzał. Kiedy zrobisz ten krok? Jak pojawią się dzieci i nie będziesz miała na jedzenie dla dziecka? Teraz możesz sobie jakoś to wszystko jeszcze ułożyć.. A może i on kiedyś zmądrzeje jak od połowy miesiąca będzie jadł tynk ze ścian..

Odnośnik do komentarza

Macie rację. To się nie mogło udać. Wszystkie długi zaciągał bez mojej wiedzy (nawet nie wiem, co zrobił z większą częścią tych pieniędzy- nie ma żadnych nałogów, choć po tylu kłamstwach ja już w nic nie wierzę, co pada z jego ust) plus intercyza (bez której ślubu z nim bym nie wzięła) - liczę na to, że jego długi mnie nie dosięgnął. Mam nadzieje, że odcięcie się od niego spowoduje, że w końcu przestanę się zamartwiać, czymś co mnie nie dotyczy. Codziennie sobie powtarzam, że zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, aby mu pomóc.

 

Od dłuższego czasu czytam różne fora, aby zrozumieć. O ile jestem wstanie zrozumieć ludzi, którzy coś wzięli na jakiś cel i im się noga powinęła, o tyle bezmyślnego zadłużania nigdy nie zrozumiem. Moją mamę powinnam po nogach całować, że od małego mi kładła do głowy pewne rzeczy.

Odnośnik do komentarza

Ja z mężem wpakowałam się w parę chwilówek - było ciężko, tu dzieci i nie bylo co do garka wlozyc. Jak sie ocknęłam było już bardzo ciężko, ale myślę, że najważniejsze to w takiej sytuacji nie panikować. Tylko spokój i przemyślane działania.

Odnośnik do komentarza

Czytając Wasze historie doszłam do wniosku, że będę mało oryginalna, ale może jak opiszę swoją, zrobi

mi się lżej. Jestem jak większość tu obecnych zadłużona po uszy, mam świadomość że jestem w pętli kredytowej.

Trwa to już ładnych parę lat. Pracowałam na kierowniczym dobrze płatnym stanowisku, żyłam ponad stan, zwolniono mnie z dnia na dzień, zostałam z trzema kredytami, zadłużonymi kartami kredytowymi, i bez pracy, a że jestem po 50-e to trudno mi było znaleźć ją tak od razu, jak ją znalazłam zarabiałam 1/3 tego co poprzednio.

Zaczęłam brać chwilówki na spłatę kredytów bankowych (największy mój błąd, ludzie nie róbcie tego!!!!!! !). Przyszedł czas, że nie miałam już na spłatę chwilówek, stres, depresja spowodowały, że w pracy nie dawałam sobie rady, straciłam ją. Nową pracę mam (umowa na 3 lata, najniższa krajowa), kredyty w bankach (w windykacji)na 70 tyś (raty ok 2.000), chwilówki na 10 tyś, - wpisali mnie w KRD. Beeeeznadzieja. Tydzień temu stałam już na stołku

z kablem na szyi, stałam tak i stałam, ale doszłam do wniosku, że taka ucieczka to egoizm, ja będę miała święty spokój, a rodzina bliższa, dalsza będzie musiała z tym żyć (na pomoc od nich nie mogę liczyś bo sami mają cienko.

Jestem na etapie szukania drugiego etatu, to już byłoby coś. Nie wiem co dalej....................

Odnośnik do komentarza
Czytając Wasze historie doszłam do wniosku, że będę mało oryginalna, ale może jak opiszę swoją, zrobi

mi się lżej. Jestem jak większość tu obecnych zadłużona po uszy, mam świadomość że jestem w pętli kredytowej.

Trwa to już ładnych parę lat. Pracowałam na kierowniczym dobrze płatnym stanowisku, żyłam ponad stan, zwolniono mnie z dnia na dzień, zostałam z trzema kredytami, zadłużonymi kartami kredytowymi, i bez pracy, a że jestem po 50-e to trudno mi było znaleźć ją tak od razu, jak ją znalazłam zarabiałam 1/3 tego co poprzednio.

Zaczęłam brać chwilówki na spłatę kredytów bankowych (największy mój błąd, ludzie nie róbcie tego!!!!!! !). Przyszedł czas, że nie miałam już na spłatę chwilówek, stres, depresja spowodowały, że w pracy nie dawałam sobie rady, straciłam ją. Nową pracę mam (umowa na 3 lata, najniższa krajowa), kredyty w bankach (w windykacji)na 70 tyś (raty ok 2.000), chwilówki na 10 tyś, - wpisali mnie w KRD. Beeeeznadzieja. Tydzień temu stałam już na stołku

z kablem na szyi, stałam tak i stałam, ale doszłam do wniosku, że taka ucieczka to egoizm, ja będę miała święty spokój, a rodzina bliższa, dalsza będzie musiała z tym żyć (na pomoc od nich nie mogę liczyś bo sami mają cienko.

Jestem na etapie szukania drugiego etatu, to już byłoby coś. Nie wiem co dalej....................

 

Jeśli masz najniższą krajową to komornik z pensji nic Ci nie zabierze. To dla Ciebie duży plus. To że masz tych długów na 70 000 zł + chwilówki to nie powód do dumy, bo oczywiście odsetki dalej lecą, ale moge Ci podpowiedzieć, że jak będziesz przez jakiś czas nieściągalna to totalnie inaczej będą do Ciebie podchodzić wierzyciele. W takich przypadkach bardzo łatwo można wynegocjować częściową spłatę zobowiązań. Np 30%. To teraz sobie policz. 30% z 70 000 zł to jakieś 21 000 zł.

 

I jeszcze jednak kwestia którą mogę Ci podpowiedzieć. Często trafiają do mnie ludzie, którzy mają zaległości po kilka miesięcy. Sprawdź proszę czy te umowy miałaś ubezpieczone? Warto rozwiązać umowe ubezpieczenia (w umowie kredytu sprawdzisz z czym się to wiąże - zazwyczaj podniesienie marży o 1 - 5 pp), co przy tak niskich stopach procentowych i tak wychodzi na plus. Tu zdecydowanie warto to zrobić bo z zaległości często ludziom się robią duże, albo bardzo duże nadpłaty - oczywiście rozliczane na poczet spłaty kredytu, albo taki zwrot jest przelewany na konto bankowe... Nie wiem oczywiście, ale można się spodziewać że z takich zwrotów mogłabyś pospłacać te mega drogie chwilówki i pewnie jeszcze zostanie.

 

Sprawdź to dokładnie - interesują Cię w umowach kredytów składki pobrane z góry za cały okres kredytowania.

 

Powodzenia. I zapomnij o stołkach i innyc takich wynalazkach. Ja wyszedłem z potężnych długów na ponad 210 000 zł i żyję dziś całkowicie spokojnie. Pozdrowienia.

Odnośnik do komentarza

Dzięki Łukasz za podpowiedź.

Bardzo potrzebuję wiatru w żagle, żeby zacząć działać, bo na razie siedzę i biadolę nad sobą, a sama sobie zgotowałam taki los. Najgorsze jest to że boję się rozmawiać z wierzycielami, odbierać telefony, nawet listy zbieram do kartonika nie otwierając ich. Załamałam się totalnie, a przecież są ludzie którzy mają gorzej, chorzy, inwalidzi, samotni, dzieci nieuleczalnie chore, długo by wyliczać, ja i moje długi

to pikuś.

Przeczytałam cały ten wątek i bardzo Cię podziwiam i dziękuję w imieniu swoim i nie tylko, jesteś bardzo aktywny na forum a najważniejsze, że twoje odpowiedzi są konstruktywne, a nie typu "było nie brać kredytów" "na głupotę nie ma lekarstwa".

To wszystko też prawda ale niczego nie wnosi.

Twoja odpowiedź to dla mnie wiatr w żagle a ostatnie zdanie to nadzieja, że można. Potrzebuję jeszcze huraganu, żeby mnie pozytywnie wkurzył i pobudził do działania.

Pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkich.

Odnośnik do komentarza
Dzięki Łukasz za podpowiedź.

Bardzo potrzebuję wiatru w żagle, żeby zacząć działać, bo na razie siedzę i biadolę nad sobą, a sama sobie zgotowałam taki los. Najgorsze jest to że boję się rozmawiać z wierzycielami, odbierać telefony, nawet listy zbieram do kartonika nie otwierając ich. Załamałam się totalnie, a przecież są ludzie którzy mają gorzej, chorzy, inwalidzi, samotni, dzieci nieuleczalnie chore, długo by wyliczać, ja i moje długi

to pikuś.

Przeczytałam cały ten wątek i bardzo Cię podziwiam i dziękuję w imieniu swoim i nie tylko, jesteś bardzo aktywny na forum a najważniejsze, że twoje odpowiedzi są konstruktywne, a nie typu "było nie brać kredytów" "na głupotę nie ma lekarstwa".

To wszystko też prawda ale niczego nie wnosi.

Twoja odpowiedź to dla mnie wiatr w żagle a ostatnie zdanie to nadzieja, że można. Potrzebuję jeszcze huraganu, żeby mnie pozytywnie wkurzył i pobudził do działania.

Pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkich.

 

Nie można sobie bardziej strzelić w kolana będąc w długach, niż schować głowę w piasek. Nie można. Brak świadomości na jakim etapie jest Twoja sprawa, gdzie są papiery, czy jest wypowiedzenie, czy są negocjacje, czy cokolwiek powoduje że właściwie tracisz wszystkie możliwości obrony i zazwyczaj budzisz się dopiero gdy do drzwi puka komornik. A wtedy jest zdecydowanie trudniej pomóc. Taka prawda.

 

Zacznij proszę odbierać telefony, rozmawiaj (choć zaciskaj zęby i nie dawaj satysfakcji małolatom drącym się do telefonu), odbieraj polecone, całą korespondencje... Jak nie masz na wpłaty to mów prosto z mostu, że nie masz. Szukaj dodatkowej pracy, do tego sprawdź te ubezpieczenia... Naprawdę takie przypadki jak Twoje można wyprowadzić na prostą. I to bez dalszego zadłuzania się w róznych dziwnych firmach, które to z jednej strony chętnie pożyczą, a z drugiej - chętniej jeszcze kopną gdy leżysz i nie możesz się ruszać. Ale musisz być silna i wiedzieć jak się za to zabrać.

 

Zacznij od tych ubezpieczeń. To kasa którą możesz odebrać z dnia na dzień. Jak Cię nie będzie stać na spłate, pojedziesz sobie za to na wakacje, albo zaczniej inny etap życia. Możliwości masz bardzo bardzo dużo. Pozostawiam więc pod rozwagę. A uwierz na słowo - Twoje długi to pikuś. Teraz mam klienta który ma 5,5 mln (pięć i pół miliona). To już są jakieś długi. I co gorsza - ma majątek który można zająć wart ponad 10 mln. Hmmm? Powinnas się uśmiechnąć w tej chwili.

 

Serdecznie Cię pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Dzięki Łukasz za wsparcie, biorę się do roboty, dzisiaj nawet dzwoniłam do Pani z BPH i usłyszałam pytanie: a ile Pani może wpłacić i kiedy.

Do tej pory byli bezwzględni.

Pozdrawiam

 

Jeszcze tylko Ci jedną rzecz podpowiem, która mi teraz przyszła do głowy a która ułatwi Ci bardzo sprawę. Staraj się spłacić zobowiązanie nr 1 do końca, później zobowiązanie nr 2 do końca, później zobowiązanie nr 3 do końca... Chodzi o to żebyś spłacała w całości po kolei jeden za drugim kredyt (nawet jeśli potrwa to jakiś czas i będą jakieś odsetki). Gdy będą odchodziły Ci kolejne zobowiązania, będzie Ci z miesiąca na miesiąc łatwiej i poczujesz ulgę, a spłata będzie bardziej efektywna. W pierwszej kolejności powinnaś wpłacać na największe zobowiązanie bo od niego będą leciały największe odsetki.

 

Miłego dnia.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich bardzo serdecznie , jak większość z was mam ten sam problem. Mam zadłużenie na około 200 000 zł. Kredyty ( wypowidziane umowy ), chwilówki oraz komornika. Teraz doszło do zajęcia nieruchomości albo wpłace 20 000 ,po rozmowie z wierzycielem zaproponowali spłate 10 000 tyś. a reszta na raty po spisaniu nowej umowy w placówce banku - tylko skąd to wżiąć jak mam wpis w hipotekę. Wczoraj dostałem jeszcze wezwanie do zapłaty z euro banku na ponad 40 000 tyś, będe do nich dzwonił ale niewiem co się uda załatwić.Większość spłacam przez komornika od 2 lat i moja straszliwa wina jest taka że nie zrobiłem z mieszkaniem nic:GB_bonesrock: a teraz jes wielki Płacz !!!

Wielki szacunek dla pana Lukaszab za wyjście z podobnego długu , może jakaś rada dla mnie ???:(

Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich bardzo serdecznie , jak większość z was mam ten sam problem. Mam zadłużenie na około 200 000 zł. Kredyty ( wypowidziane umowy ), chwilówki oraz komornika. Teraz doszło do zajęcia nieruchomości albo wpłace 20 000 ,po rozmowie z wierzycielem zaproponowali spłate 10 000 tyś. a reszta na raty po spisaniu nowej umowy w placówce banku - tylko skąd to wżiąć jak mam wpis w hipotekę. Wczoraj dostałem jeszcze wezwanie do zapłaty z euro banku na ponad 40 000 tyś, będe do nich dzwonił ale niewiem co się uda załatwić.Większość spłacam przez komornika od 2 lat i moja straszliwa wina jest taka że nie zrobiłem z mieszkaniem nic:GB_bonesrock: a teraz jes wielki Płacz !!!

Wielki szacunek dla pana Lukaszab za wyjście z podobnego długu , może jakaś rada dla mnie ???:(

 

Coś mi się zdaje, że trzeba to skonsolidować pożyczką prywatną, a po czyszczeniu BIK, przenieść zobowiązanie do jednego banku. Oczywiście jeśli się da bo nie znam raportu. Nie mniej nalezy w pierwszej kolejności obniżyć zadłużenie.

 

1. Wymień wierzycieli i kwoty u poszczegółnych z podziałem na kapitał / odsetki / koszty.

2. Jakie kwoty na poszczegółnych umowach zostały pobrane jednorazowo na składkę ubezpieczeniową?

3. Jaka jest wartość nieruchomości?

4. Ile miesięcznie możesz przeznaczyć na spłatę?

5. Czy jest ktoś kto może Ci pomóc w spłacie zobowiązania?

 

 

Ponadto zrób rachunek sumienia i zobacz gdzie możesz zaoszczędzić (tnij co się da) oraz szukaj dodatkowego zajęcia. Jeśli do sprawy podejdziemy mądrze i całościowo pewnie da się to uratować.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Moja sytuacja jest podobna, do Waszych.Prowadze wlasna dzialalnosc -sklepik spozywczo- monopolowy,problem z oplata ZUS -szesc miesiecy nie zaplacona skladka ,kredyt samochodowy w Santanderze rata 1900,zaleglosc dwoch rat,oplaty zwiazane z pradem 2000,pozyczka u rodziny 10000, okolo 10000,zaleglosci w hurtowni za towar.Bank w ktorym posiadam konto na firme i osobiste -ING SLASKI, rozmowy o debecie do konta konczyly sie fiaskiem.[firma jest na k.p.i.r na papierze zawsze na minusie -koszty przewyzszaja dochody.]Pracuje razem z mezem,bez pracownikow...wiec nasza praca to szesnascie godzin dziennie,siedem dni w tygodniu.Maz nie jest ubezpieczony -pracuje we wlasnej firmie na ;czarno;.PROSZE O PODPOWIEDZ JAK NIE UTONAC -UTARGI STALE MALEJA...LECZ TO CHYBA OCZYWISTE PRZY TAKIEJ EKSPANSJI DYSKONTOW I KRYZYSIE. KAZDA WSKAZOWKA NA WAGE ZLOTA. Pozdrawiam wszystkich na skraju.....

Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Moja sytuacja jest podobna, do Waszych.Prowadze wlasna dzialalnosc -sklepik spozywczo- monopolowy,problem z oplata ZUS -szesc miesiecy nie zaplacona skladka ,kredyt samochodowy w Santanderze rata 1900,zaleglosc dwoch rat,oplaty zwiazane z pradem 2000,pozyczka u rodziny 10000, okolo 10000,zaleglosci w hurtowni za towar.Bank w ktorym posiadam konto na firme i osobiste -ING SLASKI, rozmowy o debecie do konta konczyly sie fiaskiem.[firma jest na k.p.i.r na papierze zawsze na minusie -koszty przewyzszaja dochody.]Pracuje razem z mezem,bez pracownikow...wiec nasza praca to szesnascie godzin dziennie,siedem dni w tygodniu.Maz nie jest ubezpieczony -pracuje we wlasnej firmie na ;czarno;.PROSZE O PODPOWIEDZ JAK NIE UTONAC -UTARGI STALE MALEJA...LECZ TO CHYBA OCZYWISTE PRZY TAKIEJ EKSPANSJI DYSKONTOW I KRYZYSIE. KAZDA WSKAZOWKA NA WAGE ZLOTA. Pozdrawiam wszystkich na skraju.....

 

1. W jakich bankach / firmach masz zobowiązania? Na jakie kwoty?

2. Jak duże są opóźnienia? Mam na myśli ilość dni w konkretnych przypadkach?

3. Czy któraś z umów została wypowiedziana przez wierzyciela?

4. Czy umowy były ubezpieczone, a jeśli tak to jaka wysokośc składek została pobrana z góry za cały okres kredytowania?

5. Czy są umowy gdzie składka jest pobierana miesięcznie i doliczana do raty?

6. Ile miesięcznie możesz przeznaczyć na spłate?

7. Ile warta jest nieruchomość ojca (działka)?

8. Czy jest ktoś kto Ci może ew pomóc w spłacie?

 

Sprawdź proszę wszystko bardzo dokładnie i odpowedz w jednym wątku punkt po punkcie. W takich sytuacjach możliwości jest wiele. Od restrukturyzacji czy ugody, po konsolidacje czy pożyczkę prywatną na spłatę zobowiązań (taniej niż w banku). Do tego można odebrać składki ubezpieczeniowe jeśli były pobrane z góry za cały okres kredytowania.

 

Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Moje zadluzenie to; kredyt samochodowy -Santander rata 1900,zaleglosc dwie raty platne do dziesiatego kazdego miesiaca.Kredyt do splacania 2018 rok.Rachunek za prad 2500,do zaplaty pazdziernik 2013 za lokal w ktorym mam sklep,pozyczka u rodziny 10000, do splacenia jak najszybciej -juz dlugo czekaja.Hurtownia budowlana 10000,za materialy budowlane(budowa domu stan -strop nad piwnica. Dzialka na ktorej budujemy nalezy do trzech wlascicieli mojej mamy,siostry i do mnie -podzial ulamkowo -nie ma uregulowane co do kogo nalezy) Termin zaplaty 13.11.2013. Umowy nie zostaly jeszcze wypowiedziane, dostalam tylko informacje pisemna z Santandera i ENERGETYKI ze jesli nie zaplace to te umowy zostana wypowiedziane. Umowa z Santanderem jest ubezpieczona przy umowie jest punkt o -sfinansowanie kosztow z tytulu objecia kredytobiorcy ubezpieczeniem na zycie ;4072,42 Umoua zawarta z Finlife Towarzystwo Ubezpieczen na Zycie S.A. Mamy tez zaleglosc w ZUS skladki nie zaplacone od kwietnia 2013 do dnia dzisiejszego kwota miesieczna 1100,(Maz jest nie ubezpieczony,pracuje na "wlasnym" na 'czarno" Na pomoc rodziny wiecej juz nie moge liczyc i tak juz moja mama wychowuje nam dzieci, sprzata,gotuje - a to w naszej sytuacji gdy pracujemy po 16 godzin jest duzo. Najtrudniejsze pytanie ile moge splacac,.....Wydatki bierzace + zaleglosci.....Miesiecznie na zaleglosci moglibysmy przeznaczyc 3000. Z gory dziekuje za pomoc.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...