Witam. Bank ten rozwiązał umowę 30 kwietnia. Byłem wtedy jeszcze za granicą i nie kontaktowałem się z nimi tylko wpłacałem dalej jak coś miałem. Jak się okazało pieniądze trafiały na ROR i oczekują ode mnie spłaty reszty po minimum 1000 zł miesięcznie. Nie mogę tak dużo spłacać bo mam inne kredyty. Obecnie spłacam po 1400 miesięcznie broniąc się przed rozwiązaniem umowy przez mBank w którym też miałem przerwę w spłacaniu. Do tego inne raty w miarę możliwości.
Problemem dla mnie są oczekiwania BGŻ. Cztery lata temu wzięliśmy z żoną pożyczkę na kwotę 14 400. Spłacaliśmy ją przez cztery z ośmiu lat po ok 250 zł miesięcznie czyli ok 13 000. Od tej kwoty należy odjąć miesięcznie 16 zł za dwie karty nie używane więc trzeba płacić czyli ok 750 zł. Teraz chcą żebym oddał im ok 9 500 co moim zdaniem jest kwotą zawyżoną. Jedyne co mi przychodzi do głowy to napisać sprzeciw wobec tej kwoty która pozostała do spłaty żeby wytrącić im argument w sądzie "że wcześniej nie sprzeciwiałem się co do kwoty".
Poproszę o opinię,radę co dalej robić bo to niestety nie jest jedyny problem finansowy i obawiam się tego co dalej będzie.
Witam,
Mam parę kredytów, w sumie na ok 300 zł. Raty na w sumie ok 7000 zł miesięcznie. Działam w 3 obszarach: prowadzę szkolenia (i tu bezpośrednio firmy mi płacą) i mam 2 firmy we wczesnej fazie rozwoju, jedna rentowna druga dopiero ma szanse taką się stać. Kredyty brałem na jeden z biznesów który nie wyszedł. 2017 i początek 2018 głównie.
Aktualnie opóźnień w BIK mam na 12000 zł. Tak porozkładane, by w żadnym banku nie przekroczyć 3 miesięcznej obsuwy. Punktacja oczywiście niska, bo tak mniej więcej utzymuje się rok.
Zarabiam na czysto między 6000 zł a 12000 zł. W sumie więc czasem jestem na minus, a czasem parę tysięcy na plus. Tak od stycznia. Generalnie więc to sytuacja w której w każdym miesiącu zastanawiam się czy go przetrwam, czy już mnie wypowiedzą. To oczywiście męczące, a każdy dzień się liczy - tak w pracy, jak i w płatności faktur...
No więc chciałem się mentalnie przygotować - co jeśli w którymś miesiącu braknie i paru stówek lub tysiaka i przekroczę 3-miesięczne opóźnienie w banku. Ile mam wtedy czasu na jakiś manewr, czy już w ogóle nie mam? Czy może mam msc do wypowiedzenia (gdzie mogę nadrobić zaległość), 2 msc do sądu i kolejne 2 do komornika, gdzie mam czas by się jakoś ułożyć?
Generalnie mam ambicję, by to spłacać. Gdybym wytrzymał jeszcze 2 lata, pewnie wszędzie bym wydłużył okres i raty by mnie nie zabijały. Oczywiście podstawowym celem jest podwojenie zysków, co akurat tu jest prostszą opcją niż cokolwiek innego. Gdzieś jeszcze myślałem że uda mi się załatwić w rentownej spółce zoo kredyt odnawialny na 50-100 k, być może nawet tam zdolność jest. Ale mój bik jako udziałowca/Prezesa uniemożliwia wszytsko.
Jeśli jednak ktoś byłby tak uprzejmy dac znać jak to wygląda proceduralnie i czasowo - poproszę. Przygotuje się mentalnie, co wydaje mi się najważniejsze w tej sytuacji.
Hipoteki nie mam. Samochodu na siebie też nie, więc wiele stracić nie mogę. Mało tego - jak przestane spłacać zobowiązania będę miał w sumie jakąś kasę co miesiąc na życie Ale spłacić chce i wyjść na prostą, a w bankach gadać przy opóźnieniach nie chcą. Więc niewiele mogę tam zrobić.
Witam jak w temacie...
Dziś odebrałem takie pismo Mam 2 niezaplacone raty
Pierwsza cała 1600
Druga wpłaciłem 200
Kolejna zapłacona normalnie. Niestety te 2 wiszą...
------------------------------- dodano 1 minutę później -------------------------------
Co to dla mnie oznacza?
Panie Łukaszu, forumowicze proszę o pomoc w interpretacji
We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.